Miało być rondo, jest skrzyżowanie. Efekt: ciężarówką nie można wyjechać i nie ma gdzie zawrócić
Kłopoty Brożka nie skończą się wraz z remontem drogi. Jeśli nawet uda mu się wytargować od drogowców szerszą bramę, to zgodnie z nową organizacją ruchu, wyjeżdżając z podwórka będzie mógł skręcić jedynie w prawo. Możliwość zawrócenia ciężarówki w kierunku miasta, pojawi się dopiero po kilkunastu kilometrach.
- Projektanci nowej drogi i Zarząd Dróg Wojewódzkich skazali nas na kłopoty i dodatkowe koszty - mówi Marzena Brożek, żona pana Tomasza. - Na dodatek, oszukali nas. Na planach, które nam pokazywali, było rondo, a budują zwykłe skrzyżowanie.
Gdyby powstało rondo, Brożek nie miałby problemu z zawracaniem. Przy skrzyżowaniu ma. Nie pozostaje mu nic innego, jak po wyjechaniu z posesji jechać w przeciwnym niż potrzebuje kierunku i szukać miejsca do zawrócenia.
- Myślałem, że będzie to możliwe w Gorzkowie, ale tam jest ograniczenie tonażu - mówi. - Podpowiedzi nie uzyskałem też od drogowców. Wzruszają tylko ramionami.
W podobnej sytuacji są sąsiedzi Brożków. Jeden z nich, aby wrócić ciągnikiem z pola, musi objechać kawał miasta. Kłopoty ma także producent bram i ogrodzeń. Klienci nie mogą do niego dojechać, bo wjazd jest zbyt wąski dla ciężarówek.
Brożek, aby bezpiecznie wyjeżdżać ciężarówką, musi mieć co najmniej sześciometrową bramę. Tymczasem drogowcy ustąpili mu trzy metry. Po jego interwencji dołożyli jeszcze metr.
- To i tak za mało - mówi pan Tomasz. - Tym bardziej że na wysokości naszej posesji, projektant uwzględnił wysepkę z przejściem dla pieszych, a drogę podzielił ciągłą podwójną linią.
Brożkowie i ich sąsiedzi skarżą się, że nikt nie chce pomóc. Od burmistrza usłyszeli, że to nie jego sprawa, bo droga należy do marszałka. Z kolei szefowie ZDW w ogóle nie chcą z nimi rozmawiać. Mieszkańcy obawiają się, że jeszcze chwila, a na wszelkie zmiany na ich korzyść będzie za późno.
- Jeden z drogowców poradził nam, abyśmy sprzedali dom i urządzili się w innym miejscu - żali się pani Marzena. - A przecież to oni powinni się do nas dostosować, a nie my do nich.