Jeszcze przez co najmniej miesiąc podróżni nie będą mogli przejść na perony po kładce nad torami.
- Spieszyłem się na poranny pociąg do Warszawy - mówi Jakub Stefaniak. - Jak zwykle poszedłem kładką. Okazało się jednak, że zejście na peron jest zamknięte. Musiałem wrócić i przejść po torach. Zajęło mi to trochę czasu. A najgorsze jest to, że nigdzie nie było żadnej informacji.
Kolejarze twierdzą, że oznakowania były. - Wysłałem tam ludzi, aby to sprawdzili - mówi Zygmunt Osiak, zastępca dyrektora ds. technicznych Polskich Linii Kolejowych oddział w Lublinie. - Według nich wszystko było w porządku.
- Tylko dlaczego ja nie widziałem tych tabliczek z informacją - zastanawia się Stefaniak. - Skoro mają informować powinny być widoczne.
Kładka budowana była przed kilkudziesięciu laty. - Jest to tzw. typ lekki kładki - wyjaśnia Osiak. - Do tej pory była kilka razy naprawiana. Zazwyczaj przez dodawanie kolejnych warstw asfaltu i betonu. To tylko pogłębiało jej zużycie.
Obecnie kładką można przejść z placu dworcowego jedynie do ul. Rampa Brzeska oraz na peron trzeci. Ci, którzy chcą się dostać na pierwszy i drugi peron muszą przechodzić dołem przez tory.
Problem w tym, że dotychczas przechodzić tamtędy mogły tylko osoby niepełnosprawne i uprawnieni pracownicy kolei. Jeśli ktoś nie spełniał tych warunków przejście w tym miejscu mogło zakończyć się dla niego otrzymaniem mandatu. - Kiedyś straciłem przez to 50 zł - mówi pan Jakub. - Od tamtej pory zawsze chodzę kładką.
Kolejarze uspokajają. Podczas remontu nikt, kto będzie próbował się dostać na peron przez tory nie poniesie żadnych konsekwencji.
Remont kładki potrwa co najmniej do końca czerwca. - Naprawiamy co się da, bo nie mamy pieniędzy ani na budowę nowej kładki, ani przejścia podziemnego - mówi Osiak. - Być może uda się to zrobić za kilka lat, kiedy będziemy modernizować całą trasę kolejową.