W urszulińskiej siedzibie Poleskiego Parku Narodowego przezimowało około 350 małych żółwików.
- Część żółwi, które wylęgły się w ubiegłym roku, wypuściliśmy już jesienią - mówi Radosław Olszewski, opiekun gadów. - Dla tych, które pozostały, trudno było znaleźć odpowiednie siedliska. Susza sprawiła, że w sąsiedztwie lęgowisk zniknęły oczka wodne.
W pomieszczeniu, gdzie są żółwiki, utrzymywana jest temperatura 24-25 stopni Celsjusza. Karmione są larwami ochotki i wodzienia. Dieta najwyraźniej im służy, skoro wykazują się imponującą żywotnością. Pracownicy parku traktują moment wypuszczania żółwików jako swoje wewnętrzne święto. Tradycyjnie na ojców chrzestnych malutkich gadów zgłaszają się dzieci z miejscowej szkoły. W tym roku awansem zapowiedziały udział w uro-czystości także dzieci z Zespołu Szkół Ogólnokształcących
nr 1 w Chełmie. - Jestem święcie przekonany, że dzieci, które przyłożyły rękę do uwalniania żółwików, nie skrzywdzą już żadnego żywego stworzenia - mówi Olszewski. - To najlepszy sposób na rozbudzanie w nich ekologicznej wrażliwości.
Ta nauka procentuje. Między innymi to właśnie uczniowie
ze szkół w rejonie PPN przynoszą żółwie potrącone przez samochody. Bywa że potem odwiedzają je w Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Zwierząt w Załuczu Starym. (bar)