Boją się, że drzewa, którym pocięto korzenie przy budowie chodnika, przewrócą się na ich domy . – Teraz wiatry wieją takie, że codziennie zbieram połamane gałęzie. A co będzie, gdy drzewo przewróci się na jezdnię albo na mój dom? – pyta jeden z mieszkańców ul. Lubelskiej
Pan Mirosław fotografował przycinanie korzeni drzew przy ul. Lubelskiej przez całą jesień 2019 roku.
– Budowano tu wtedy chodnik i ścieżkę rowerową. Cieszyliśmy się wszyscy, bo wreszcie po latach, ktoś się wziął za naszą ulicę. No i to centrum handlowe, to zawsze nowość i postęp – mówi Mirosław Szczerbakow, który w domu przy ul. Lubelskiej mieszka całe życie. – Ale miny nam zrzedły, gdy zobaczyliśmy jak piłą motorową i siekierami budowniczowie chodnika wzdłuż Galerii Chełm zaczęli podcinać korzenie kilkunastu drzew. Jedno rośnie przy moim domu. Codziennie robiłem zdjęcia. Widać na nich, jak podcięto grube korzenie jesiona. Jak tak wielkie drzewo się utrzyma bez stabilizacji?
Sprawę badał Urząd Marszałkowski, bo to w jego gestii leżą sprawy dotyczące stanu drzew po inwestycji.
– W operacie dendrologicznym do kategorii drzew silnie uszkodzonych i mogących stanowić zagrożenie bezpieczeństwa dendrolog zakwalifikował 9 drzew, których korzenie zostały podcięte obustronnie i głęboko w tym 2 szt. drzew uznał jako silnie uszkodzone. Pozostałe 13 szt. drzew zakwalifikował jako lekko uszkodzone bez znaczącego wpływu na ich żywotność – mówi Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka.
Zdaniem urzędników, stan 22 drzew w tym 20 jesionów wyniosłych, lipę drobnolistną i klon jawor, rosnących wzdłuż ciągu ul. Lubelskiej, nie jest tak zły, jakby mogło się wydawać. Poza tym, nawet te najbardziej „przycięte” w większości wypuściły liście.
– Wszystkie kontrole były u nas wczesną wiosną, gdy korony były gołe. Teraz drzewa mają liście i kołyszą się na wietrze. Póki pnie trzymały korzenie, nikt się nie bał – mówi Mirosław Szczerbakow. – Ale zapowiadają wichury, deszcze a nawet trąby powietrzne. To może doprowadzić do przewrócenia się osłabionego drzewa. Nie wiem co będzie gorsze; czy upadnie na jezdnię, czy na mój dom. W obu przypadkach może dojść do tragedii.
Wizja upadających drzew, to nie jedyny problem, jaki mają mieszkańcy tego odcinka ul. Lubelskiej.
– Całkiem niedawno, gdy sąsiadka wyjeżdżała autem ze swojej posesji, uderzył w nią rowerzysta – opowiada Szczerbakow. – Ona go nie widziała, bo ścieżkę rowerową zrobili na styku z ogrodzeniem. Nie widział też jej rowerzysta. Tak nam ulepszyli życie urzędnicy! Ciekaw czy któryś tu się choć raz pofatygował, żeby zobaczyć co i jak. Szczerze w to wątpię.