Rozmowa z płk SG Jackiem Szcząchorem, komendantem Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Niedawna samobójcza śmierć młodego funkcjonariusza wstrząsnęła środowiskiem NOSG. Świadczyły o tym liczne komentarze w internecie pod prasowymi doniesieniami oraz anonimy, które trafiły do naszej redakcji. Była w nich mowa o złym traktowaniu szeregowych funkcjonariuszy przez przełożonych, nadmiernym obciążaniem ich obowiązkami i karaniem z byle powodu. Czytał pan te wpisy?
Słyszałem o części z nich i chcę podkreślić, że niezależna komisja, która bada przyczyny i okoliczności śmierci funkcjonariusza właśnie kończy pracę. Równolegle toczy się postępowanie prokuratorskie. Jak do tej pory nie otrzymałem z tych dwóch źródeł jakiegokolwiek sygnału, że powodem tego, co się stało, były nieprawidłowości w służbie.
Internauci jednak wiedzą swoje…
I jest mi z tego powodu bardzo przykro. Rodzinę zmarłego otoczyliśmy wszechstronną opieką, w tym także psychologiczną. Komendant placówki, w której służył ten funkcjonariusz, był z nią do końca. Na Różańcu, w kościele i na pogrzebie. Rodzina zmarłego zaprosiła go także na stypę. To nieprawda, że miał konflikt z podwładnym, który targnął się na swoje życie.
A co z mobbingiem, o którym tak szeroko rozpisywali się internauci i autorzy anonimów?
W strukturze oddziału mamy podległy mi wydział kontroli, który każde takie doniesienie wnikliwie rozpatruje. Kto nie jest w stanie mi zaufać może zwrócić się do Biura Spraw Wewnętrznych, które podlega bezpośrednio Komendantowi Głównemu Straży Granicznej.
W jednym z wpisów jego autor poskarżył się, że chociaż ma ukończone dwa fakultety i biegle włada dwoma językami, to jego obowiązki sprowadzają się jedynie do patrolowania granicy. Uważa, że stać go na więcej.
W naszym Oddziale 72 proc. kadry ma wyższe wykształcenie i nie dziwię się, że wiele osób wstępując do SG liczyło na szybką ścieżkę awansu. Tymczasem jesteśmy jednostką zhierarchizowaną o strukturze zbudowanej na zasadzie piramidy. Każdy nowoprzyjęty funkcjonariusz, choćby miał tytuł doktora nauk, na zawodowy awans pracuje swoją postawą i wynikami w służbie. Są osiągnięcia, jest nagroda w wymiarze finansowym, ale też w postaci awansu na wyższy stopień służbowy, czy skierowania na kurs chorążacki lub oficerski.
Zdarza się, że funkcjonariusze rozczarowani służbą przy odprawach granicznych lub zielonej granicy składają podania o zwolnienie z SG?
Praktycznie takie sytuacje nie mają miejsca. Jeśli już, to dotyczą przenosin do policji lub wojska. A jeśli chodzi o kandydatów do SG, to każdy z nich jest zapoznawany z tym, że może pełnić służbę w różnych miejscach. Zasadę tą akceptuje własnoręcznym podpisem. Rozpoczynając pracę ma wiedzieć, po co tu jest.
Słowem kandydat ma mieć świadomość, że trafia do służby, a nie do pracy?
Dlatego musi być dyspozycyjny, wykonywać rozkazy i podlegać służbowej dyscyplinie. W zamian zyskuje zawodową stabilizację, różnego rodzaju świadczenia, w tym 13 pensję. Liczą się także możliwości rozwoju zawodowego poprzez udział w kursach doskonalących, czy zagranicznych misjach.
Nadbużański Oddział Straży Granicznej jest największym oddziałem SG w Polsce. Na jego barkach spoczywa codzienna ochrona ponad 460 km granicy państwowej oraz odprawa kilkudziesięciu tysięcy podróżnych. W strukturach oddziału służy blisko 3 tys. funkcjonariuszy i pracowników.