Winda zatrzymała się między SOR-em a oddziałem ginekologicznio-położniczym. W środku była rodząca kobieta, lekarz i trzech sanitariuszy. Uwolnili ich strażacy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
We wtorek stacjonująca w Urszulinie ekipa pogotowia ratunkowego dostała wezwanie do porodu w tej miejscowości. Ratownicy odebrali poród w domu pacjentki. Kobieta urodziła dziecko siłami natury, ale nie odkleiło się łożysko. W tej sytuacji ratownicy wezwali karetkę z Włodawy.
– W Urszulinie przesiadłem się do karetki, w której była już matka z synkiem – opowiada lek. med. Paweł Magruk z włodawskiego pogotowia. – W drodze do szpitala nic złego się nie działo. Dopiero w szpitalu pułapką okazała się niedawno zainstalowana nowoczesna winda.
Uwięzieni w windzie ratownicy wezwali na pomoc strażaków. W tym samym czasie personel SOR-u i Oddziału Ginekologiczno-Położniczego na gwałt szukał konserwatora windy. Zanim udało się go sprowadzić strażacy zdążyli rozewrzeć drzwi dźwigu na tyle, aby można było przez nie przecisnąć nosze z matką i jej synkiem oraz uwolnić pozostałych ludzi.
– W windzie spędziliśmy niewiele ponad pół godziny – opowiada Magruk. – W tym czasie zdążyliśmy urodzić łożysko. Było to o tyle utrudnione, że całe nasze instrumentarium zostawiliśmy w karetce. Pani Ewelina była nadzwyczaj opanowana, ani na moment nie wpadła w panikę – podkreśla.
– To była niecodzienna akcja, ale nie nastręczająca większych trudności – mówi asp. sztab. Andrzej Puła z włodawskiej Komendy Powiatowej PSP. – Aby ewakuować uwięzione w windzie osoby wystarczyło odblokować elektrozamek.
Synek pani Eweliny ma już imię. Będzie się nazywał Wiktor.
– Awarie wind niestety się zdarzają – przyznaje lek. med. Dariusz Gałecki, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego we włodawskim szpitalu. – W tym przypadku stan uwięzionej w dźwigu kobiety wymagał, aby jak najszybciej ją stamtąd wydostać. Czekał na nią cały nasz oddział z lekarzem dyżurnym na czele. Wraz z dzieckiem została opatrzona i zbadana. Na szczęście oboje są w bardzo dobrym stanie. Nie przewidujemy więc żadnych kłopotów.
Gałecki szczegółowo sprawdził postępowanie ratowników i lekarza z pogotowia - wszyscy spisali się na medal.