Pracownica Zakładu Karnego z Chełma utrzymywała w sądzie, że została wykorzystana seksualnie przez kolegów z pracy. Sąd ostatecznie umorzył jednak sprawę. A prokuratura już zapowiada wszczęcie śledztwa dotyczącego składania fałszywych zeznań.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie, która przejęła śledztwo od śledczych z Chełma, nabrała jednak wątpliwości co do wiarygodności kobiety. Najpierw kazała wypuścić strażników na wolność. Mężczyźni zaprzeczali słowom koleżanki z pracy. Ich wersje potwierdzały kolejne dowody. Prokuratura sprawdziła, w jakich miejscach logowały się do sieci telefony strażników i kobiety w czasie rzekomego gwałtu. Okazało się też, że jeden ze strażników był wtedy na urlopie. Płacił kartą w sklepie w innej części Chełma.
We wrześniu prokuratura umorzyła śledztwo. Doszła do wniosku, że kobieta wszystko zmyśliła, a strażnicy mówią prawdę.
Jednak kobieta obstawała dalej przy swojej wersji wydarzeń i zaskarżyła decyzję prokuratury do sądu. – W zażaleniu utrzymywała, że to ona składała prawdziwe zeznania – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Strażniczka sądu nie przekonała. Postanowienie o umorzeniu śledztwa zostało utrzymane w mocy i jest już prawomocne. Ale to nie koniec sprawy. Prokuratura zapowiada teraz wszczęcie śledztwa dotyczącego składania przez pracownicę zakładu karnego fałszywych zeznań i nieprawdziwego zawiadomienia o przestępstwie.
– Czekamy tylko aż akta sprawy wrócą z sądu – dodaje prokurator Syk-Jankowska.