Wszyscy anestezjolodzy z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie złożyli wypowiedzenia. Jednym z powodów są zbyt niskie pensje. Drugi to problemy z obsadzeniem wszystkich dyżurów.
W Chełmie takich lekarzy jest siedmiu. Jedna osoba przygotowuje się właśnie do egzaminu. Na co dzień opiekują się pacjentami na oddziale intensywnej opieki medycznej. Ale bez nich nie odbędzie się żadna operacja czy zabieg.
– Nie chcemy nikogo stawiać pod ścianą – mówią. – Pracujemy tak, jak dotychczas i szukamy rozwiązań, które zadowolą nas i dyrekcję szpitala.
Wydaje się, że znaleziono już wyjście z tej sytuacji. To przejście z umów o pracę na kontrakty całościowe. Takie rozwiązanie jest o tyle korzystne, że nie obowiązują limity godzin pracy. Można też więcej zarobić.
– W tej chwili lekarz z drugim stopniem specjalizacji i 10-letnim stażem pracy zarabia brutto, bez dyżurów, 1400 zł – dodaje z goryczą Dec. – A o podwyżkach, w sytuacji finansowej naszego szpitala, nie ma mowy. Kontrakty całościowe dadzą nam większą niezależność, a przede wszystkim lepsze warunki finansowe. Zapewniamy, że pacjenci na tym nic nie stracą.
Dyrekcja chełmskiego szpitala rozważa propozycję zmiany formy zatrudnienia lekarzy anestezjologów. Zdaniem Wiesława Godzisza, zastępcy dyrektora do spraw medycznych, może być to korzystne dla obu stron. – Przy takiej formie zatrudnienia zmniejszają się koszty związane z pochodnymi od wynagrodzenia, na przykład z opłacaniem podatku czy ubezpieczenia – mówi.
Marek Słubczyński, szef chełmskiego szpitala dodaje, że rozmowy trwają. – Rozpatrujemy wszystkie za i przeciw – mówi. – Mamy jeszcze trochę czasu, bo anestezjologów obowiązuje trzymiesięczny okres wypowiedzenia.
Co będzie, jeżeli strony nie dojdą do porozumienia? – Podtrzymany swoje stanowisko – mówi Dec. •