Ustawodawca obowiązkiem zapewnienia bezpieczeństwa osobom korzystającym z akwenów wodnych obarczył szefów parków narodowych i krajobrazowych, wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz organizatorów zajęć rekreacyjnych, czy sportowych na wodzie.
- Niestety ta ustawa nie jest do końca precyzyjna – mówi Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa.
– Moim zdaniem ośrodki wypoczynkowe w rejonie Jeziora Białego i Glinek, które reklamują się jako rekreacyjne, ustawowo powinny włączać się do wszelkich przedsięwzięć przekładających się na bezpieczeństwo ludzi w i na wodzie. Tymczasem, nie brakuje ośrodków, które nie zamierzają dokładać się do utrzymywania ratowników patrolujących jezioro.
Zupełnie inne podejście do problemu prezentuje Andrzej Czaja, właściciel jednego z ośrodków.
– Sprzedając wczasowiczowi usługę, jestem za niego odpowiedzialny, i to bez względu na to, czy przebywa on w ośrodku, czy też wypłynął rowerem wodnym na jezioro, bądź postanowił się w nim wykapać. A takie określenia położonych nad wodą ośrodków, jak wypoczynkowe, czy rekreacyjne i tak przecież z natury rzeczy są spójne.
Czaja na początku sezonu zadeklarował się, że na utrzymywanie ratowników będzie łożył po 1 tys. zł. Podobne zobowiązanie podjęło również kilku jego kolegów. Uważa, i tego samego zdania jest wójt, że gdyby tak do sprawy podeszli wszyscy, w tym właściciele 15 wypożyczalni sprzętu wodnego, to Jezioro Białe słynęłoby nie tylko ze swojej urody i czystej wody, ale również jako wzorowe i bezpieczne kąpielisko.
– Wątpię, czy ktokolwiek zdecyduje się takie oświadczenie podpisać – mówi Czaja. – Przecież nikt z nas nie może zabronić swoim gościom korzystania z wody.