W Chełmie nie mają sobie równych. Teraz pokazali, że i w kraju niewielu potrafi z nimi wygrać.
Drużyna z Czarnieckiego, aby pojechać do Zielonej Góry musiała przejść wszystkie etapy mistrzostw. Najpierw pokonała konkurentów podczas zawodów rejonowych, potem okręgowych. Zwycięstwo w tych ostatnich pozwoliło chełmianom reprezentować nasze województwo w centralnym finale.
- Wszystko rozgrywało się na terenie ośrodka wypoczynkowego nad jeziorem w Sławie niedaleko Zielonej Góry - mówi Paweł Siudem, kapitan drużyny. - Mieliśmy wytyczoną trasę, a na niej stacje, gdzie zaaranżowane były wypadki i inne zdarzenia. Nie mieliśmy pojęcia, jakie niespodzianki przygotowali dla nas organizatorzy.
A łatwo nie było. - Jedno z zadań polegało na udzieleniu pomocy ofiarom bójki - mówi Wojciech Cios. - Najpierw zauważyliśmy mężczyznę z nożem w klatce piersiowej. Później kilku innych, którzy byli pijani. Okazało się, że nieopodal leży jeszcze jeden ranny. Miał na wierzchu jelita. Ale poradziliśmy sobie i z tym przypadkiem.
Najwięcej kłopotów chełmianom sprawiła pomoc ofiarom wypadku drogowego. - Nie mogliśmy sobie poradzić z otwarciem bagażnika w maluchu - przyznają. - Po kilku próbach udało się.
- Wszystkie scenki były bardzo realistyczne - dodaje Katarzyna Surma. - Krew wyglądała jak prawdziwa, choć był to tylko sok malinowy. A statyści, odgrywający rolę ofiar, zachowywali się jak prawdziwi aktorzy. Ktoś, kto patrzył z boku, mógł uwierzyć, że rzeczywiście doszło do jakiejś tragedii.
Sędziowie oceniali nie tylko szybkość działania, trafność decyzji czy umiejętności. Brali również pod uwagę współdziałanie w grupie. Tu chełmianie byli najlepsi.
Od początku opiekunem i instruktorem "ratowników” z Chełma jest Małgorzata Krywko, nauczycielka przysposobienia obronnego. - W ubiegłym roku na tym samym konkursie również zdobyliśmy trzecie miejsce - mówi Krywko. - Cieszy fakt, że bez ogromnego budżetu, doszliśmy do tak wysokiego poziomu.
Mistrzostwa wygrał zespół z Bielska-Białej, drugie miejsce zajęli licealiści z Bydgoszczy.