Pod Chełmem pojawił się niedźwiedź. Nikt nie wie skąd przybył.
Przed dwoma tygodniami do Wiesława Osińskiego z Nadleśnictwa Chełm dotarła informacja, że pewien myśliwy natrafił w pobliskim Stańkowie na tropy, które jego zdaniem mógł pozostawić tylko niedźwiedź. Nadleśniczy nie do końca dał wtedy temu wiarę. Tymczasem w ostatnią sobotę około godz. 20 dwóch innych myśliwych, którzy pod Zarudniem zasadzili się na dziki, ku swojemu zaskoczeniu wypatrzyli właśnie niedźwiedzia, przechadzającego się wzdłuż płotu pobliskiej leśniczówki.
- Chociaż nasz niedźwiedź wydaje się sympatyczny, to jednak stanowi pewne zagrożenie - powiedział Wiesław Osiński. - Dla tego o jego obecności oficjalnie powiadomiłem władze gmin Chełm i Ruda Huta, Starostwo Powiatowe w Chełmie oraz Zarząd Chełmskich Parków Krajobrazowych.
Janusz Holuk, dyrektor Zarządu Chełmskich Parków ma nadzieję, że niedźwiedź w końcu wróci tam, skąd przyszedł. Na wszelki wypadek skontaktował się jednak z zamojskim zoo, gdzie są specjalne klatki i usypiacze. Po ewentualnym uśpieniu zwierzę zostałoby przewiezione w bezpieczne dla niego miejsce.
Ostatniego niedźwiedzia na ziemi chełmskiej ustrzelono w końcu XVIII wieku. Skąd zatem wziął się ten? Na pewno nie przywędrował z Bieszczad. Przypuszcza się, że niedźwiedź mógł też uciec z cyrku, albo przywędrować do nas zza Bugu.