Nasza Czytelniczka liczyła na to, że otrzyma wyrównanie zaliczki alimentacyjnej.
- Nie wierzę, że moja podwładna zlekceważyła jej sprawę - zapewnia Lucyna Kozaczuk, dyrektor MOPR. - Jeśli ta kobieta była nieusatysfakcjonowana, miała prawo oczekiwać wyjaśnienia jej sytuacji na piśmie.
Kozaczuk zaprosiła naszą Czytelniczkę do siebie. Poprosiła też o teczki z jej dokumentami. Kiedy je przejrzała, wszystko stało się jasne. Okazało się, że kobieta, żyjąc ze swoim mężem w separacji, nieprzerwanie pobierała zaliczkę alimentacyjną. Tymczasem adresatami decyzji Trybunału Konstytucyjnego, na które powoływała się kobieta, były jedynie osoby, którym odmówiono zaliczki, gdyż pozostawały w związkach małżeńskich.
- Takich osób, które odpowiadają tym warunkom zgłosiło się do nas zaledwie kilka - mówi Kozaczuk. - Chociaż termin składania wniosków o wznowienie postępowania w sprawie zaliczki alimentacyjnej upływa już w czwartek, to kolejka nam nie grozi.
Chełmski MOPR codziennie przyjmuje po około 500 wniosków o różne świadczenia. Zdaniem dyrektor, podopieczni ośrodka wykazują się coraz większą orientacją w przysługujących im prawach. Potrafią z nich korzystać. Przyznaje natomiast, że jest to coraz trudniejsze. Wzorem "starych” państw Unii Europejskiej płatnik wymaga bowiem coraz bardziej drobiazgowego dokumentowania indywidualnych sytuacji rodzinnych.
- Dodatki, zasiłki czy zaliczki są dla tych, którym się one należą - mówi Kozaczuk. - Nie może być tak, że ktoś utrzymuje dom, jeździ drogim samochodem i wyciąga rękę po państwową jałmużnę. Przyglądamy się takim ludziom i nie ukrywam, że czasami kończy się to skierowaniem do prokuratury zawiadomienia o przestępstwie przeciwko rodzinie.
Ci, którzy przerzucili na barki państwa obowiązek alimentacyjny prędzej czy później będą musieli się z tym państwem rozliczyć. Aby to przyspieszyć MOPR kieruje poszczególne osoby do Powiatowego Urzędu Pracy, gdzie proponuje się im zatrudnienie. Takie propozycje otrzymują też osoby pobierające zaliczki alimentacyjne. Problem w tym, że chociaż są zdrowe i w pełni sił, jak nasza Czytelniczka, to często nie chcą z nich korzystać.