
Zakończona właśnie kontrola w Zarządzie Rejonowym Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Chełmie wykazała braki w listach odbiorców paczek żywnościowych. Do czasu wyjaśnienia nieścisłości stowarzyszenie nie będzie dostawało z unijnych rezerw, żywności dla najbiedniejszych.

Wstrzymanie dostaw nie oznacza, że PKPS w Chełmie przestał wspierać najuboższych mieszkańców miasta. Paczki żywnościowe są wydawane z pozostałych w magazynie zapasów. Na jak długo starczą, nie wiadomo. Wiadomo za to, że nowych dostaw można się spodziewać dopiero, kiedy władze chełmskiego PKPS przedstawią kontrolerom brakujące listy. Mają w ten sposób udowodnić, komu dotąd rozdali żywność i czy rzeczywiście należała się ona obdarowanym.
- Zamierzamy załatwić tę sprawę
do przyszłego tygodnia - zapewnia Katarzyna Barczyk, prezes Zarządu Rejonowego PKPS w Chełmie. - Wszystkie listy mam już u siebie.
Dlaczego więc nie zobaczyli ich kontrolerzy?
- Problem w tym, że gdy trwała kontrola, osoby rozdzielające żywność nie dostarczyły mi tych dokumentów - tłumaczy Barczyk. - Część z nich wysłałam też do zarządu okręgowego i nie zostawiłam sobie kopii. Stąd całe zamieszanie. Ale zapewniam,
że nie mamy nic do ukrycia. Rozdawaną przez nas żywność otrzymały te osoby, którym pomoc się należała. Nikt więcej.
Kontrolerzy z ARR pojawili się w stowarzyszeniu właśnie z powodu sygnałów, że unijna żywność trafia nie do tych osób, do których powinna. Dlatego między innymi, poza sprawdzaniem dokumentów, przepytali losowo wybrane osoby korzystające z pomocy, czy rzeczywiście pobrały żywność. Nie wiadomo, czy kontrolerzy wyjaśniali także, ile prawdy jest w pogłoskach, że dystrybucję darmowej żywności, uczestniczący w akcji, chełmski radny Jerzy Olchowski, potraktował jako okazję do kampanii wyborczej. Samego radnego broni za to prezes Barczyk.
- Pan Olchowski, bardzo nam pomaga - mówi. - Dzięki temu, że udostępnił nam duży samochód, mogliśmy odebrać z magazynów i rozdać więcej darów.
Władysław Saba, dyrektor lubelskiego oddziału ARR, nie zdradza, kto i co dokładnie zarzuca stowarzyszeniu. - Informacje otrzymała nasza centrala w Warszawie - zaznacza. - Dlatego zleciła nam przeprowadzenie kontroli. Kontrolerzy ujawnili pewne nieprawidłowości. Nie są to jednak poważne sprawy. Raport już odesłaliśmy do Warszawy. Tam zostaną wydane zalecenia pokontrolne. •