Marian Kryłowicz z Pokrówki każdego dnia chodzi z bukłakami po wodę. Swojej nie ma,
bo spółdzielnia mu ją odcięła. On uważa, że go skrzywdzili. Oni, że nie było innego sposobu, aby przymusić go do płacenia czynszu.
- Ale żeby z tego powodu wodę zabierać? - pyta rozgoryczony. Zapewnia, że usiłował porozumieć się z prezesem w sprawie rozłożenia zadłużenia na raty. Ówczesny prezes Tadeusz Szwed nie chciał jednak na ten temat z nim rozmawiać i kazał odciąć mu wodę.
- Mało tego, prezes publicznie mnie znieważył, nazywając alkoholikiem i człowiekiem chorym psychicznie - mówi Kryłowicz.
Przed dwoma miesiącami Szweda zastąpił na stanowisku prezesa Alfons Koska.
- Kilkakrotnie usiłowałem porozumieć się z tym panem - mówi. - Tylko raz wpuścił mnie do domu. Prosiłem go, żeby zaczął płacić chociaż bieżący czynsz, a nad spłatą długu wspólnie się zastanowimy. Niestety, nie przyjął tej propozycji.
- Spółdzielnia miała prawo odciąć temu panu wodę - mówi Elżbieta Kuryk z chełmskiego sanepidu. - Natomiast jej obowiązkiem było doręczenie mu decyzji w tej sprawie oraz wskazanie zastępczego źródła zaopatrzenia.
- Żadnej decyzji nie otrzymałem, ani nikt nie wskazał mi miejsca, w którym mógłbym brać wodę. Musiałem poradzić sobie sam - twierdzi Kryłowicz..
Joanna Semeniuk, przewodnicząca rady nadzorczej SM "Piątka”: To nieprawda. Kryłowicz został poinformowany, że w godzinach od 7 do 15 może czerpać wodę w osiedlowej hydroforni.
- Na taksówki ich stać, a na czynsz już nie? - pyta jedna z sąsiadek. - Jeśli ja płacę, chociaż wychowuję czwórkę dzieci, a oni nie, to oznacza, że wraz z innymi lokatorami utrzymujemy ich mieszkanie.
Na ostatnim posiedzeniu rady nadzorczej spółdzielni jej członkowie rozważali nawet możliwość zakręcenia Kryłowiczowi centralnego ogrzewania. Koska zdecydowanie się temu sprzeciwił. Uważa, że w ten sposób skrzywdzono by także jego sąsiadów. Ponadto, jedno nieogrzewane mieszkanie mogłoby spowodować na przykład zawilgocenie części budynku.
Kryłowicz tłumaczy, że czynszu nie płacił, bo w ubiegłym roku kilkanaście razy leżał w szpitalu. Nie miał jak zarabiać. Informował zarząd spółdzielni, że nosi się z zamiarem sprzedania mieszkania. Kiedy tylko się z tym upora, ureguluje cały dług. Jest przeświadczony, że spółdzielnia, odcinając mu wodę, skrzywdziła go.
Sprowadziła też zagrożenie sanitarne na sąsiadów. Dlatego złożył w tej sprawie oficjalne doniesienie do prokuratury.