Na pracownika gazowni, wodociągów, administracji, nawet ZUS. Sprytne oszustki podszywając się pod nich, wchodzą do mieszkań starszych ludzi
Do mieszkania przy ul. 11 Listopada w Chełmie zapukały dwie młode kobiety. Ponad 80-letniej gospodyni powiedziały, że są z administracji i muszą sprawdzić instalację wodną. Kobieta zaufała im i nie prosząc nawet o wylegitymowanie się, wpuściła do mieszkania. - Gdy właścicielka przebywała w łazience z jedną z kobiet, która rzekomo sprawdzała stan instalacji wodnej, druga stała w drzwiach łazienki. Najwyraźniej jednak nie cały czas - mówi Henryk Marciniak, rzecznik chełmskiej policji. - Po kilku minutach obie kobiety wyszły. Dopiero wtedy właścicielka mieszkania zauważyła, że z szuflad regału stojącego w pokoju znikło ponad tysiąc złotych.
Oszustek do tej pory nie udało się zatrzymać. Podobnie jak trzech kobiet, które odwiedziły mieszkankę Włodawy i bez przeszkód zostały wpuszczone do mieszkania. Tym razem jednak obyło się bez strat. Coś najwyraźniej spłoszyło złodziejki, bo opuściły mieszkanie niczego nie kradnąc.
- To powinno być ostrzeżenie, aby nie wpuszczać do mieszkań nieznanych osób - mówi Roman Juszczyński, rzecznik włodawskiej policji. - Co roku odnotowujemy na naszym terenie, co najmniej kilka podobnych przypadków, ale znacznie groźniejszych w skutkach.
Ofiarą oszustek padła ponad rok temu pani Łucja z Chełma. Do swojego mieszkania wpuściła dwie kobiety podające się za pracownice gazowni. - To prawda, ze nigdy wcześniej ich nie widziałam, ale były takie sympatyczne i przekonujące - wspomina pani Łucja. - Jedna przeszła ze mną do kuchni i zaczęła wypytywać o gazomierz. Drugą straciłam z oczu dosłownie na chwilę. Gdy wyszły zwróciłam uwagę na niedomknięte drzwi segmentu. Do tej pory zachodzę w głowę, skąd wiedziały, że tam trzymam pieniądze.
Pani Łucji złodziejki ukradły wtedy ponad cztery tysiące złotych. Nigdy nie odzyskała tych pieniędzy. Teraz z obcymi rozmawia tylko przez uchylone drzwi.
Policja zwraca uwagę, że ofiarami oszustów padają przede wszystkim mieszkające samotnie, starsze osoby. - Jeśli ktoś twierdzi, że pracuje w administracji, czy gazowni, poprośmy go o pokazanie legitymacji czy identyfikatora - radzi Marciniak. - Zwróćmy też uwagę na strój. Pracownicy wielu obsługujących nas instytucji noszą firmowe ubrania.
Inną metodą jest zatelefonowanie do firmy na którą powołuje się nasz "gość”. Korzystajmy jednak wtedy z książki telefonicznej, a nie numeru, który poda nieznajomy. Jeśli mamy wątpliwości, w ogóle nie otwierajmy drzwi.