Pracownicy DPS w Nowinach domagają się podwyżek. Chcą zarabiać o 600 zł więcej.
Paradoksalnie podczas wczorajszego spotkania mediacyjnego nie było mowy o żadnych kwotach. Nic więc dziwnego, że związkowcy uważają, że spotkanie nic nie wniosło.
- Nie usłyszeliśmy żadnych konkretów - mówi Barbara Pietruk, przewodnicząca komisji zakładowej NSZZ "Solidarność” przy DPS w Nowinach. - Co teraz? Mamy otwartą drogę do dalszego protestu. Jeszcze w tym tygodniu podejmiemy decyzję, co do dalszych kroków. Na pewno zorganizujemy kolejną pikietę.
Strony, przedstawiciele związków zawodowych i dyrekcji DPS, spotkały się z mediatorem w chełmskim urzędzie miasta. W roli mediatora wystąpiła Danuta Cichowicz, dyrektor Wydziału Spraw Społecznych UM. Niestety, ku niezadowoleniu związkowców, Andrzej Garbacz, pełniący obowiązki dyrektor DPS stwierdził, że obecnie podwyżka wynagrodzeń nie jest możliwa. Nie mógł też zagwarantować wzrostu płac w przyszłości.
- Nie dziwię się, że nie chciał nic obiecywać - mówi Cichowicz. - Choć wiem, że starostwo podjęło pewne kroki, zmierzające do wypłaty podwyżek, to dyrektor tych pieniędzy jeszcze nie ma. Trudno w tej sytuacji składać konkretne deklaracje.
Zdaniem mediatora, spotkanie nie było jednak czasem straconym. - Choć nie przyniosło rozstrzygnięcia, to strony zadeklarowały gotowość powrotu do rozmów w każdym czasie, o ile pojawi się możliwość realizacji postulatów - dodaje Cichowicz.
Protestujący domagają się 600 zł podwyżki. Czy mogą tyle dostać? Raczej nic na to nie wskazuje. - Udało nam się, co prawda, wygenerować pewną kwotę, ale jest ona mniejsza od tej, jaką chcieliby dostać pracownicy - mówi Kazimierz Stocki, chełmski starosta.
Chodzi o około 110 zł na osobę. Starosta ma nadzieję, że przynajmniej drugie tyle dołoży wojewoda. Tak było w przypadku innych powiatów. - Wysłaliśmy już pismo w tej sprawie do wojewody. Lada dzień spodziewamy się odpowiedzi - mówi starosta.
Stocki dodaje, że podwyżka nie rozwiąże problemu. Jego zdaniem, przede wszystkim sprawi, że wzrosną koszty utrzymania podopiecznych w DPS. - A już teraz nie jesteśmy konkurencyjni. Jeśli tak dalej pójdzie, może się okazać, że nie ma pensjonariuszy, a co za tym idzie nie ma pracy dla pracowników DPS - mówi.