Oficyna w głębi podwórka przy ul. Młodowskiej od lat zieje pustką. To siedlisko szczurów i zagrożenie katastrofą budowlaną.
- Koszt remontu tej kamienicy byłby niewspółmierny do liczby wygospodarowanych tam mieszkań - mówi Ryszard Poniatowski, dyrektor Wydziału Mienia Komunalnego Urzędu Miasta Chełm. - Dlatego wystawiliśmy nieruchomość na sprzedaż.
Wcześniej miasto było niemal gotowe rozebrać popadający w ruinę budynek. Stanowczo sprzeciwiła się temu Stanisława Rudnik, kierownik chełmskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. Upomniała się o oficynę, przede wszystkim z uwagi na jej niepowtarzalną formę frontowej elewacji z charakterystycznie wyeksponowaną klatką schodową.
- Dokładnie z tych powodów w czasie remontu oficyna ma być objęta konserwatorskim nadzorem - mówi Bożena Kruk, podwładna Rudnik. - Dotyczy to jedynie zewnętrznej bryły budynku. Wewnątrz inwestor będzie miał wolną rękę.
Oficynę kupił Jacek Samonek ze wspólniczką, który między innymi prowadzi na własny rachunek Niepubliczną Szkołę Podstawową nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi. Z czasem zamierza umieścić ją właśnie w wyremontowanej i rozbudowanej oficynie.
- Dwuoddziałowa jak dotąd niepubliczna dwójka z czasem rozrośnie się do sześciu oddziałów - mówi Samonek. - To oznacza, że będziemy potrzebowali coraz więcej miejsca. W Szkole Podstawowej nr 2 przy ul. Obłońskiej już robi się nam ciasno i właśnie stąd wziął się pomysł na zakup kamienicy.
Samonek obiecał rodzicom swoich uczniów, że ci przeniosą się do nowej szkoły już we wrześniu 2010 r. Do wiosny przyszłego roku zamierza uporać się z formalną i finansową stroną przedsięwzięcia, po czym ruszyć z budową.
Na obecnym etapie pomyślność inwestycji w dużej mierze zależy od Rudnik. Samonek chce rozbudować budynek położony w strefie ochrony konserwatorskiej. Dlatego przeznaczony na ten cel teren najpierw muszą spenetrować archeolodzy. Już po kilku dniach badań okazało się, że jest to niezwykle ciekawe i bogate w zabytki stanowisko.
- Wszystko to, co ma wartość muzealną oczywiście trafi do muzeum - mówi Samonek, który współfinansuje te badania. - Naszą intencją jest natomiast, aby na przykład okruchy oryginalnych kafli pozostały w przyszłej szkole. Wmurujemy je w tynki wewnętrznych ścian dla ozdoby, ale i po to, by uczniowie mogli ich dotknąć. Zależy nam, by zdawali sobie sprawę z historycznej magii miejsca i ciągłości dziejów.
- To miejsce szczególne - mówi Tomasz Dzieńkowski, architekt nadzorujący badania. - W obrębie dzisiejszej Starówki nakładały się na siebie kolejne kulturowe warstwy. Osobiście najwięcej sobie obiecuję po tym, co zastaniemy po dokopaniu się do poziomu z czasów osadnictwa danielowego. Prowadzone po sąsiedzku badania przynosiły naukowe sensacje.