Mieszane patrole policji i straży miejskiej wzięły na celownik szwędającą się po ulicach młodzież.
Augustyn Okoński, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Chełm przyznaje, że niewiele ma wspólnego z akcją legitymowania uczniów na ulicach. - To się dzieje bezpośrednio w relacji między służbami porządkowymi i zainteresowanymi szkołami - mówi. - Nasze pośrednictwo nie jest tu potrzebne. Niemniej jednak akcję popieram i uważam, że poza dyscyplinowaniem uczniów jest to też znakomity sposób na weryfikowanie przynoszonych do szkoły zwolnień od rodziców.
Ewa Gągała, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 5 zapewnia, że jak dotąd nie otrzymała jeszcze informacji od policji czy straży miejskiej, że jej uczniowie zostali spisani w czasie, kiedy powinni być na zajęciach. - Myślę, że młodzież szybko zorientowała się, gdzie może nadziać się na patrol - mówi dyrektor Gągała. - Dlatego, jeśli już wagaruje, to stara się unikać takich miejsc, jak deptak, czy pl. Łuczkowskiego. Ponadto ze swojej strony bardzo pilnujemy, aby nasi uczniowie nie opuszczali lekcji.
Dyrektor Gągała nie ma złudzeń, że prędzej, czy później informacja o wylegitymowanych uczniach również z "piątki” trafi na jej biurko. - W końcu mamy dopiero drugi miesiąc roku szkolnego.
Szwendających się po mieście uczniów sprawdzają nie tylko mieszane patrole. Jest to zadanie wpisane w obowiązki każdego funkcjonariusza, również nie umundurowanego, który wychodzi na służbę. - Jest to po prostu jedno z naszych stałych zadań - mówi Henryk Marciniak, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Chełmie. - Funkcjonariusz ma prawo nie tylko zażądać legitymacji, ale też zajrzeć do kieszeni i plecaka ucznia. Zdarzało się już, że przy młodych ludziach, którzy powinni być w szkole, znajdywaliśmy działki narkotyków.