Jana Drewnikowska jak z nut cytuje obszerne fragmenty "Pana Tadeusza”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że właśnie skończyła 100 lat.
Dziś najmłodsza chełmska stulatka przyjmowała życzenia od najbliższej rodziny i Stanisława Mościckiego, wiceprezydenta miasta. Nie kryła wzruszenia składanymi jej hołdami. Jednocześnie najwyraźniej dobrze się czuła w świetle fleszy i wśród wręczonych jej wiązanek kwiatów.
- Mama nigdy nie pracowała - mówi jej syn Kazimierz. - Zawsze była przy ojcu i zajmowała się wychowywaniem naszej gromadki. Cierpliwie znosiła nasze fanaberie i coraz to nowe zainteresowania. Jedno, czego stanowczo wymagała, to aby nie kolidowały one z wynikami w nauce.
Pan Kazimierz przed laty był znaczącym piłkarzem Gwardii. W piłkarskich derbach rywalizował z bratem, który z kolei występował w barwach Chełmianki.
Dzieci pani Jany wyróżniały się także muzykalnością. Córki ukończyły szkołę muzyczną. Kazimierz sam nauczył się grać na pianinie, a jego brat jedynie na ustnej harmonijce.
- O, w tym miejscu, obok okna zawsze stało pianino - mówi Drewnikowski. - Szczególnie święta były okazją do wspólnego muzykowania i kolędowania.
Pani Jana wraz z mężem i trójką pierwszych dzieci przeprowadziła się z Radomia do Chełma w 1946 r. Mąż dostał tu pracę w miejscowym oddziale Krajowej Spółdzielni Spożywców Kolejarzy. Wabikiem było ładne mieszkanie na Górnej Dyrekcji przy ul. Słowackiego 6. Sama pani Jana już tam nie mieszka. Od lat wymaga stałej opieki. Ma kłopoty z samodzielnym poruszaniem się i pamięcią.
Niemniej jednak cytatami z "Pana Tadeusza” sypie jak z rękawa. Na przykład "Inwokację” wciąż pamięta od początku do końca.
Mama mieszka teraz ze mną - dodaje Kazimierz, jedyny z rodzeństwa, który pozostał w Chełmie. Zwolnione przez siebie mieszkanie przekazała wnukowi.