Nie tak dawno dyrektorka Szkoły Podstawowej w Czerniejowie apelowała do władz gminy o zajęcie się bezpańskimi psami wałęsającymi się po okolicy i zagrażającymi dzieciom. Niestety bezskutecznie. Psów nie ma kto wyłapać i nie ma też dla nich miejsca w jedynym na terenie trzech powiatów schronisku.
- Taką groźnie wyglądającą grupę zauważyliśmy w starej piaskowni, ale bez decyzji samorządu nie mogliśmy podjąć żadnych kroków, chodzi oczywiście o odstrzał. Nie możemy łamać Ustawy o ochronie zwierząt - mówi Marek Czmielewski z Koła Prawidłowego Myślistwa.
Nawet jeśli władze gminy chciałyby dzisiaj zlecić wyłapanie psów i umieszczenie ich w schronisku, to i tak by się to nie udało.
- Nie świadczymy już tego rodzaju usług - twierdzi Andrzej Mucha, kierownik Zakładu Oczyszczania Miasta. - Miejsca w schronisku nie wystarcza dla psów, które trzeba by wyłapać w samym Chełmie. A możemy pomieścić tylko około 50 czworonogów.
Psy trafiające do chełmskiego schroniska, jeśli oczywiście nie znajdą nowego właściciela, tutaj dożywają swoich dni. Usypiane są tylko chore, których leczenie bezzasadne. A bywa i tak, że wracają do placówki nawet te adoptowane. Po kilku dniach czy tygodniach znudzeni, lub rozczarowani nowym nabytkiem "miłośnicy zwierząt” podrzucają je pod bramę schroniska.
- Za psy spoza miasta powinniśmy pobierać opłatę, ale czasem robimy wyjątek. Jeśli ktoś przyprowadzi zwierzaka, a my go nie weźmiemy to i tak musimy liczyć się z tym, że porzuci go gdzieś w mieście i będziemy musieli się nim zaopiekować - mówi kierownik A. Mucha.
Problem, przynamniej po części, rozwiązałaby rozbudowa schroniska, ale jak podkreśla A. Mucha, potrzeba kompleksowych rozwiązań. Konieczna jest sterylizacja zwierząt trafiających do schroniska, wtedy nawet jeśli znów trafią na ulicę nie będą się już rozmnażać.