Takiej soboty i niedzieli krasnostawscy policjanci jeszcze nie mieli. Przyszło im kilkanaście razy wyjeżdżać do awantur domowych. W czterech przypadkach musieli zabierać sprawców zamieszania do wytrzeźwienia, gdyż grozili popełnieniem samobójstwa.
W obawie, że mężczyzna może być do tego zdolny, domownicy wezwali na pomoc policję. W efekcie trzeźwieć przyszło mu w policyjnym areszcie.
W Żulinie dwóch znajomych umówiło się u jednego z nich na wódkę. Z kieliszka na kieliszek przyjacielska biesiada zaczęła przybierać formę sporu o majątek. Doszło do tego, że mężczyźni zaczęli skakać sobie do oczu i wzajemnie sobie wygrażać, czego to jeden drugiemu nie zrobi. W końcu domownicy, nie mogąc opanować sytuacji i w trosce również o własne bezpieczeństwo zdecydowali się sprowadzić policyjny patrol. No i awanturnicy noc spędzili w oddzielnych celach.
Równie poważnie dyżurny z krasnostawskiej komendy potraktował telefon od zdesperowanej mieszkanki Izbicy. Kobieta poinformowało go, że jej synowa właśnie wróciła pijana do domu, wszczęła awanturę i grozi jej podpaleniem mieszkania. Niedoszłej podpalaczce przyszło dojść do siebie w Izbie Wytrzeźwień w Zamościu.
– Oczywiście nie sposób było też zlekceważyć telefon od mężczyzny twierdzącego, że jego pijany kolega chce się powiesić – mówi Jacek Deptuś z KPP w Krasnymstawie. – On też został przewieziony do Izby Wytrzeźwień.
Samobójstwem groził także mieszkaniec Krasnegostawu, którego policjanci ukarali mandatem za to, że na ulicy pił alkohol i zachowywał się wulgarnie. Przez to, zamiast wrócić spokojnie do domu, także spędził noc w izbie.
Innego rodzaju charakter miała kolejna domowa interwencja. Mieszkanka Krasnegostawu powiadomiła dyżurnego, że do jej 17-letniej córki przyszło trzech mężczyzn. Pobili ją i na odchodnym jeszcze ukradli jej telefon komórkowy.
– W związku z tym zdarzeniem zatrzymaliśmy już 28-letniego napastnika – mówi Deptuś. – Odzyskaliśmy też telefon. Jeszcze ustalamy jego kompanów.
To tylko najbardziej charakterystyczne domowe interwencje z soboty i niedzieli. W pozostałych przypadkach widok munduru i perswazje ze strony funkcjonariuszy wystarczały, aby przywrócić porządek w domowych zaciszach.