Nawiązując do artykułu Pani redaktor Joanny Sadowskiej „Nie możemy tak żyć” (DW z 5 października), pragnę wyjaśnić, że artykuł choć napisany z troską o rzekomo pokrzywdzoną przez PUM kobietę, w rzeczywistości odzwierciedla jednostronnie fakty, które chcę zweryfikować.
W dniu 6 października br. została przeprowadzona przez Komornika Sądowego Rewiru I przymusowa eksmisja z zasobów ChSM Pani Teresy P. W każdym z takich przypadków, po eksmisji nowy lokator naszego przedsiębiorstwa zgłasza się bez zwłoki aby podpisać z nami umowę najmu lokalu socjalnego. Umowa jest podstawą do dalszych czynności, które mogą być przeprowadzane tylko w oparciu o jej postanowienia. Dotyczy to zwłaszcza procedur wobec dostawców mediów do lokalu. W tym przypadku Rejonowego Zakładu Energetycznego.
Pani Teresa dopiero 16 października podpisała umowę najmu. Zwłoka wynikła stąd, że po pierwsze nie chciała mieszkać w tym lokalu, gdyż jej zdaniem był dla niej zbyt mały, a po drugie nie chciała, aby razem z nią był w nim zameldowany jej mąż, który w dokumentach istniał jako osoba do tego uprawniona. O fakcie wymeldowania męża z poprzedniego adresu nie powiadomiła ani ChSM, ani komornika.
Te fakty stanowią rzeczywisty powód tego, że przez dwa tygodnie Pani Teresa zamiast mieszkać w swoim lokalu i jak najszybciej na podstawie umowy najmu uzyskać upragniony prąd. Gdyby pani Teresa nazajutrz
po eksmisji podpisała umowę z PUM, a następnie po rozmowach w Zakładzie Energetycznym poinformowała nas o jego wymaganiach, nie byłoby sprawy ani artykułu. Bez zwłoki pomoglibyśmy jej w jak najszybszym uzyskaniu prądu. W tej chwili Pani Teresa ma prąd, lecz zamiast zwykłego licznika, posiada tzw. licznik przedpłatowy, czyli taki, który dostarcza prąd wtedy, gdy wpierw się za ten prąd zapłaci, a potem z niego skorzysta.
Tadeusz Łańcucki
Prezes Zarządu PUM Sp. z o.o.