Pierwsze doświadczenia pokazują, że najszybciej zapełniły się pojemniki niebieskie i zielone. Ludzie sprzątali piwnice i domowe zakamarki, wyrzucali gromadzone przez długi czas butelki lub słoiki z białego i kolorowego szkła. Teraz zapełniają się wolniej. Butelka po occie nadaje się na wymianę, podobnie jak po piwie lub innych alkoholach. Szkło zaczyna się szanować. Szybciej natomiast wypełniają się żółte kontenery na butelki plastikowe i aluminiowe puszki. Te ostatnie pojawiają się i znikają.
– Ludzie powycinali gumowe osłony na otwory umieszczone na sklepieniu pojemników – mówi Eugeniusz Wójcik, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. – Bezpośrednio rękami lub za pomocą przemyślnie skonstruowanych chwytaków wyjmują puszki i sprzedają w punktach skupu.
Z kilkudziesięciu kontenerów jeden, do tej pory nie uszkodzony, stoi przed siedzibą firmy. Prezes wierzy jednak, że i u nas, tak jak w krajach wysokorozwiniętych wprowadzany właśnie sposób gospodarowania miejskimi odpadami się przyjmie. Trzeba tylko na to trochę więcej czasu.
Każdy z nas produkuje rocznie ok. 1 metra sześciennego odpadów. Wprowadzając segregację już w gospodarstwach domowych, zmniejsza się ich ilość o ok. 30-40 proc. Obniża się więc koszt wywozu śmieci z własnych gospodarstw domowych, wydłuża żywotność składowisk i co, bardzo ważne, chroni środowisko naturalne. Temu celowi ma służyć realizowany w Chełmie program ochrony środowiska, który ma obowiązywać do 2010 r. Jednym z jego elementów jest właśnie selektywna zbiórka odpadów, a następnie budowa regionalnego zakładu utylizacji.