Stanisława Sowa, właścicielka popularnego w Chełmie skupu, w tym sezonie przyjęła zaledwie 344 kg winniczków. Dwa lata temu udało się skupić aż 25 ton
Ślimaki wolno było zbierać i dostarczać do skupów od 1 do 31 maja. – Problem był w tym, że pierwsze ślimaki przyjęłam dopiero 15 maja – mówi Stanisława Sowa, właścicielka skupu w Chełmie. – Winna była susza. Dopiero kiedy spadł pierwszy deszcz pojawili się dostawcy. Dwa lata temu w maju warunki dla ślimaków były o wiele lepsze. I przełożyło się to na wynik skupu.
Wtedy niektórzy dostarczali pani Stanisławie jednorazowo nawet po 100 kg ślimaków. W tym sezonie w siatkach mieli zaledwie po 2-3 kg. – Myślę, że zawiniła nie tylko pogoda. Od kiedy rodziny dostają 500+ i wszelkiego rodzaju inne wsparcie, coraz mniej interesują się możliwościami dodatkowego zarobku – dodaje pani Sowa. – Na początku sezonu za kilogram ślimaków płaciłam 2 zł, a potem cena szybko urosła do 2,50, a w końcu do 3 zł.
Wśród zbieraczy były zazwyczaj osoby starsze, ale też młodzież i dzieci. Pani Stanisława obserwowała, jak z gotówką za ślimaki w garści maszerowały do sklepu po drugiej stronie ulicy, aby kupić sobie lody albo słodycze.
– Ustawowo sezon na ślimaki trwa od 20 kwietnia do 31 maja przez 30 dni wybranych przez skupujących – tłumaczy Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – Prawo stanowi też, że dostarczany do skupu ślimak ma mieć średnicę nie mniejszą niż 30 mm.
Pani Sowa ślimaków już nie przyjmuje. 100 kg winniczków przetrzymywane w odpowiednich warunkach czeka, aż zabierze je lubelski przedsiębiorca (na zdjęciu).
Na Lubelszczyźnie ślimaki można zbierać co roku. Rzecz w tym, że jednego roku mają taką możliwość mieszkańcy północnych powiatów, a w kolejnym ci z południa. Rozwiązanie to ma służyć ochronie ślimaczej populacji.