
Na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze archeologom udało się odnaleźć prawdopodobnie ślady po budynku, w którym znajdywały się komory gazowe.

– Natknęliśmy się na posłupowe dołki, które musiały wspierać duży budynek – mówi Wojciech Mazurek, archeolog, który pracuje na terenie byłego obozu razem z Joranem Haimi z Uniwersytetu Ben Guriona .
– Wytyczyliśmy kilka rzędów słupów. Taki łatwy do demontażu obiekt mógł skrywać komory gazowe. Niemcy uwzględniali taką możliwość projektując urządzenia obozowe - dodaje.
W obrębie wykopalisk archeolodzy znaleźli m.in. zęby i fragmenty sztucznych szczęk, nożyczki, a nawet profesjonalną maszynkę do obcinania włosów. Te ostatnie znaleziska mogą świadczyć o tym, że po sąsiedzku mieściła się obozowa fryzjernia.
Przed skierowaniem ludzi do komór, kobietom zawsze obcinano włosy. Potem zanim spalono zwłoki sprawdzano, czy aby nie mają złotych koronek i zębów.
– Jeśli ustalenia archeologów się potwierdzą, to odkrycie to będzie miało wielkie znaczenie, zwłaszcza dla rozrzuconych po świecie społeczności żydowskich – mówi Marek Bem, dyrektor Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, któremu podlega też Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze.
Bem i Mazurek są przekonani, że badania na terenie tak zwanego trzeciego obozu, gdzie poddawano ludzi masowej eksterminacji, muszą być kontynuowane. Ich zdanie podziela prof. Ichak Gilead z Uniwersytetu Ben Guriona, który przygląda się pracy archeologów.