(fot. Jacek Barczyński)
Przed sezonem Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe narzuca samorządom konieczność zabezpieczenia kąpielisk dodatkowymi ratownikami i łodziami motorowymi. Samorządy interpretują nowe przepisy inaczej i nie zamierzają ponosić dodatkowych kosztów.
Zgodnie z interpretacją Andrzeja Klaudela, prezesa rejonowego WOPR w Chełmie, jeśli linia brzegowa kąpieliska ma od 20 do 400 m, to teraz dla ochrony kapiących się należy zapewnić tam łódź motorową z dwuosobową załogą.
– Kiedy linia brzegowa jest dłuższa chociażby o metr, należy zainstalować tam kolejną motorówkę – tłumaczy Klaudel. – Ponadto jeśli w minionych sezonach na każde 100 m plaży powinno przypadać dwóch ratowników wodnych – jeden od strony lądu, a drugi od głębokiej wody, to obecnie ma być ich już trzech. Po to, aby jeden z nich, kiedy dwóch jego kolegów będzie podejmowało akcję w motorówce, mógł czuwać nad tym, co dzieje się na powierzonym mu odcinku.
Niektóre gminy nie zgadzają się z taka interpretacją przepisów, przede wszystkim z uwagi na wzrost kosztów związanych z zapewnieniem łodzi motorowej i dodatkowych ratowników. Spośród gmin powiatu chełmskiego pierwsza postawiła się WOPR-owcom gmina Kamień, na terenie której leżu zalew w Natalinie.
– Nie chcemy oszczędzać na bezpieczeństwie mieszkańców, ale nowe warunki są dla nas nie do przyjęcia – mówi Roman Kandziora, wójt gminy Kamień. – W ubiegłym sezonie ochrona kąpieliska kosztowała nas około 18 tys. zł. Tymczasem teraz jednemu z sąsiednich samorządów WOPR zaproponował swoje usługi za… 30 tys. zł.
Kandziora wystąpił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o prawną interpretację nowych przepisów. Z odpowiedzi jego zdaniem wynika, że łódź motorowa jest niezbędna, kiedy linia brzegowa przekracza 400 m. Jeśli nie, to jej rolę może spełniać łódź wiosłowa jaką gmina dysponuje.
Mając w garści taką ministerialną interpretację Kandziora zaprosił w miniony piątek do siebie pozostałych wójtów z powiatu chełmskiego, którzy mają na swoim terenie kąpieliska. Stawili się wójtowie gmin Chełm, Dorohusk, Leśniowice, Sawin i Żmudź.
– Rozmowy dotyczyły zabezpieczenia kąpielisk od 1 lipca do 31 sierpnia – mówi wójt Kandziora. – W związku z tym, że usługi ratownicze poza WOPR może świadczyć jeszcze kilka organizacji, nawiązałem kontakt i zaprosiłem na nasze spotkanie także przedstawicieli Stowarzyszenia Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej. W tym gronie wspólnie wypracowaliśmy wstępne warunki współpracy, w tym także finansowe.
Strony dały sobie tydzień na przygotowanie umów. Kandziora ma nadzieję, że do 10, a najpóźniej 15 czerwca zostaną podpisane. Tymczasem Klaudel ma w związku z tym poważne wątpliwości.
– Panowie, którzy stawili się na spotkanie, to wciąż członkowie chełmskiego WOPR, którzy dopiero zamierzają przystać do Stowarzyszenia Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej, które swoją centralę ma aż w Kaliszu – mówi Klaudel. – Chyba niewiele mieli do zaproponowania wójtom, skoro jeden z nich w rozmowie ze mną zadeklarował wolę powrotu do rozmów w sprawie letniego zabezpieczenia podległego mu akwenu. Wątpię bowiem, czy SRWR uda się na czas pozyskać ratowników. Wiem, że już próbują wyłuskać ich z naszego środowiska, ale jak dotąd bez rezultatu.