Jarosław Popławski z Korolówki Osada do dzisiejszego dnia odczuwa skutki wypadku, jaki przytrafił mu się w grudniu ubiegłego roku.
Do wypadku doszło 16 grudnia ubiegłego roku. - Szedłem poboczem drogi, kiedy uderzył we mnie jakiś samochód - wspomina Popławski. - Znalazłem się na masce. Przejechałem tak jakieś 50 metrów, a potem spadłem. Kiedy ze złamaną nogą leżałem na ziemi, kierowca tego samochodu spytał mnie "Kto mu zapłaci za wybitą szybę”. A potem po prostu odjechał.
Rannemu mężczyźnie pomogła przechodząca tamtędy kobieta. To ona wezwała karetkę. Kierowcę, który uciekł z miejsca wypadku, policja wkrótce zatrzymała. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu. Funkcjonariuszom tłumaczył, że wypił dopiero, gdy wrócił do domu. Zaś w momencie, gdy siedział za kierownicą, był trzeźwy.
Sprawą zajęła się prokuratura. Jednak nie udało się jej udowodnić, że mężczyzna prowadził auto po pijaku. Faktem bezsprzecznym było za to, że do zdarzenia przyczynił się pieszy, który szedł niewłaściwą stroną drogi.
- Nie wypieram się tego, że szedłem prawą stroną - mówi Popławski. - Ale czy to znaczy, że pijany kierowca ma uniknąć kary? Ja do tej pory nie mogę chodzić, a on cieszy się wolnością. Tymczasem świadkowie, z którymi rozmawiałem, potwierdzają, że czuli od niego alkohol. To co? Wystarczy, że on powie, że wypił w domu i prokuratura mu wierzy?
Gdy prokuratura sprawę umorzyła, Popławski złożył zażalenie na tę decyzję. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy we Włodawie, który 27 czerwca zdecydował utrzymać w mocy postanowienie prokuratury. To rozsierdziło naszego Czytelnika. - I gdzie tu sprawiedliwość? - denerwuje się mężczyzna. - Był wypadek, a ja do dziś odczuwam jego skutki. A winnego nie ma? Boli mnie to, że sprawca nie został ukarany. Nie spocznę, dopóki nie doczekam się sprawiedliwego wyroku.
Prokurator Andrzej Gomółka z Prokuratury Rejonowej we Włodawie przyznaje, że na tym etapie, po decyzji sądu, sprawa została zamknięta. Choć, gdyby zainteresowany pisząc zażalenie uwzględnił w nim nowe, nieznane dotąd, wnioski dowodowe, finał mógłby być inny.
- Nie znaczy to jednak, że na tym musi się zakończyć - mówi Gomółka. - Jeśli pojawią się nowe fakty i dowody w tej sprawie, to niewykluczone, że zostanie ona wznowiona.
Na przedstawienie nowych, istotnych dowodów poszkodowany ma sześć miesięcy od daty uprawomocnienia się wyroku. Jak zaznacza prokurator, to on powinien je dostarczyć, ponieważ prokuratura z urzędu sprawą się już nie zajmuje.