Na drogowym przejściu granicznym w Dorohusku zatrzymano Łotysza i Ukraińca za to, że usiłowali wręczyć odprawiającym ich strażnikom łapówki.
Obaj mężczyźni podróżowali do Polski. Łotysz usiłował wręczyć strażnikowi 40 euro w zamian za to, że ten przymknie oko na nadwyżkę paliwa w zbiorniku jego volkswagena transportera. Z kolei Ukrainiec liczył, że za 50 zł funkcjonariusz Straży Granicznej zbagatelizuje fatalny stan opon jego ciężarówki. Obaj przeliczyli się w swoich rachubach.
- W takich sytuacjach obowiązkiem funkcjonariusza, również dla jego dobra, jest natychmiastowe powiadomienie swoich przełożonych o próbie przekupstwa - mówi ppłk Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału SG.
Postawiony przed sądem Łotysz dobrowolnie poddał się karze 1,5 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata i grzywnę w wysokości 800 zł. Ukrainiec jeszcze czeka na rozprawę.
Ppłk Wójcik przyznaje, że w tym roku tylko na granicznym przejściu w Dorohusku odnotowano 14 podobnych przypadków. Najczęściej podróżni proponowali pieniądze za odstąpienie od kontroli granicznej, zbagatelizowanie złego stanu technicznego pojazdu bądź przyspieszenie odprawy.
Rzecznik Wójcik podkreśla, że w tym i ubiegłym roku ani jeden funkcjonariusz nie został zwolniony ze służby za przyjęcie łapówki. Strażnicy mają zbyt wiele do stracenia i to bez względu na to, czy przyłapano by ich na przyjęciu 20, czy na przykład 20 tys. zł. Liczy się nie kwota, ale sam fakt korupcji.
- Nasi funkcjonariusze są świadomi odpowiedzialności i ewentualnych sankcji - mówi ppłk Wójcik. - Problem korupcji jest podnoszony podczas wszystkich szkoleń i służbowych odpraw. Kto nie ma na tyle rozumu, aby dostosować się do naszych zasad, prędzej czy później wpadnie. W momencie postawienia mu zarzutu przez prokuratora, zostanie zawieszony w służbie, a po ogłoszeniu przez sąd prawomocnego wyroku natychmiast będzie z niej usunięty.