

Nasz Czytelnik przysłał do redakcji e-maila z informacją, że w poniedziałek w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Chełmie, do którego uczęszcza jego syn, ktoś cisnął pod nogi dzieciom petardę. Jego zdaniem, jeden z uczniów ucierpiał w wyniku eksplozji.

– Rzeczywiście, taki pojedynczy przypadek miał u nas miejsce – przyznaje Alicja Wojcieszuk, dyrektor ZSO nr 8. – Byłam wtedy na korytarzu, ale, niestety, w tłumie nie byłam w stanie wypatrzyć sprawcy. Na szczęście, nikomu nic się nie stało. Chłopiec, któremu petarda miała wyrządzić krzywdę w chwilę po wybuchu skarżył się na ból uszu. Zajęła się nim szkolna pielęgniarka. Ze szkoły zabrał go dziadek, a na drugi dzień przyszła jego matka.
– Od rodzica dowiedziałam się, że chłopcu nic już nie dolega – dodaje Wojcieszuk. – Kobieta nie mała do nas żadnych pretensji. Z kolei my możemy je mieć w stosunku do autora e-maila. Żadnej policji w naszej szkole nie było. Wytypowaliśmy klasę, która mogła mieć coś wspólnego z użyciem petardy i jej wychowawca rozmawiał z uczniami o zagrożeniu, jakie sprowadzili na siebie i rówieśników. Mam nadzieję, że więcej nic podobnego się już nie powtórzy.
Dyrektorzy szkół pytani o ich doświadczenia z petardami, zazwyczaj uchylali się od odpowiedzi bądź stanowczo zapewniali, że jak dotąd z niczym podobnym nie mieli do czynienia. Tylko jedna dyrektor lubelskiego gimnazjum przyznała, że po świętach nauczyciel odebrał uczniowi przyniesioną do szkoły petardę. Mimo wszystko zdecydowanie odmówiła wymienienia nazwy jej placówki w artykule. W związku z pogłębiającym się niżem demograficznym szefowie placówek starają się dbać o to, by nic nie rzucało się na nie cieniem.
– Nie chcę wywoływać wilka z lasu, ale to co wydarzyło się w chełmskiej szkole, może stać się i u nas – mówi Adam Szymala, dyrektor Gimnazjum nr 15 w Lublinie. – Trudno przewidzieć, na jaki pomysł wpadną uczniowie. Nam trudno zaglądać im do plecaków, dlatego uważam, że powinni to robić rodzice.
Ewa Barszcz, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 16 w Lublinie, przyznaje, że jak dotąd nie przyszło jej nawet do głowy, że w szkołach może pojawić się problem petard. – Zastanawiam się, czy z uczniami o tym w ogóle rozmawiać – mówi Barszcz. – Przecież poza profilaktyką to także podpowiedzenie im nowych możliwości.