Zwyczaj topienia Marzanny propaguje przemoc i promuje działania przestępcze wśród najmłodszej części społeczeństwa - twierdzi chełmianin Grzegorz Gorczyca. I chce, by stanowisko w tej sprawie zajął minister edukacji.
Prezes automobilklubu napisał do ministra Romana Giertycha list o szkodliwości wiosennego obrzędu, czyli topienia słomianej kukły. - Takie działanie może doprowadzić dzieci i młodzież do przekonania, że najprostszą i najbardziej skuteczną metodą na osiągnięcie celu jest fizyczna likwidacja przeszkody, w tym także osoby! - czytamy w liście.
Gorczyca zapytany, dlaczego chce tępić ten ludowy obyczaj, tłumaczy: - To jest szkodliwe dla psychiki dziecka. Wyobraźmy sobie, że uczeń dostaje jedynkę z chemii. Może wpaść na pomysł, że najprostszym sposobem na pozbycie się problemu, będzie utopienie nauczycielki. Tak, jak z Marzanną.
Dr Mieczysław Kseniak, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej, kiedy usłyszał o pomyśle Gorczycy, zaniemówił. - Wierutna bzdura. To może zakazać też zachodu słońca, bo po zmroku budzą się demony. Ale do takiego ministra można takie rzeczy pisać - komentuje dr Kseniak.
Chełmianin nie jest pierwszym, który wypowiedział wojnę staremu, prasłowiańskiemu obyczajowi. Już w XV wieku porzucenie pogańskiego obrzędu postulował nasz średniowieczny dziejopisarz Jan Długosz. - Ludzie nie mają co robić. I z nudów wymyślają takie rzeczy - dziwi się dr Ireneusz Siudem z Wydziału Psychologii UMCS. - To właśnie doszukiwanie się w tym zwyczaju jakiś negatywnych treści jest szkodliwe.
Tymczasem dzieciaki z lubelskich przedszkoli, jak co roku, 21 marca pożegnają zimę. - Nie będziemy topić a symbolicznie spalimy Marzannę, żegnając zimę śpiewem i zabawami - tłumaczy Bogusława Begiełło, dyrektor przedszkola nr 4 w Lublinie.
Aneta Woźniak, rzecznik MEN, nie chciała komentować tej sprawy. - Nie wiem, czy pismo z Chełma wpłynęło do ministerstwa - stwierdziła.