W Chełmie biją coraz rzadziej, ale za to kradną częściej niż w ubiegłym roku. Tak wynika z policyjnych statystyk. To dokładnie odwrotnie niż w skali województwa.
Jak wygląda sytuacja w naszym mieście? O porównanie statystyk za pierwsze półrocze tego i ubiegłego roku poprosiliśmy chełmską policję.
– Nastąpił wzrost liczby zdarzeń w stosunku do ubiegłego roku – przyznaje mł. asp. Ewa Czyż, rzecznik chełmskiej policji. – Szczególnie widoczny jest w przypadku kradzieży i kradzieży z włamaniem.
I tak dla porównania: w pierwszym półroczu 2010 r. w mieście doszło do 113 kradzieży. Od stycznia do czerwca tego roku było ich już 181. Wzrost zaznaczył się też przy kradzieżach z włamaniem, ze 123 na 220.
Mniej za to jest m.in. aktów wandalizmu, przestępstw związanych z narkotykami i oszustw kryminalnych. Ale już oszustw gospodarczych było ponad dwa razy więcej.
Mł. insp. Wiesław Pawlak, zastępca komendanta chełmskiej policji, uspokaja, że odnotowany wzrost liczby stwierdzonych przestępstw, nie oznacza, że chełmianie mogą czuć się w swoim mieście mniej bezpiecznie.
– Tam gdzie liczba przestępstw rośnie, jak to ma miejsce w przypadku np. kradzieży z włamaniem, rośnie też ich wykrywalność – mówi Pawluk. – Warto też zaznaczyć, że w Chełmie mamy stosunkowo niewiele zdarzeń o dużym ciężarze gatunkowym, jak np. rozbojów czy pobić.
Sami mieszkańcy przyznają, że w kwestii bezpieczeństwa można by jeszcze wiele poprawić. Narzekają głównie na wandalizm, chuligaństwo i pijaną młodzież. Jako najbardziej niebezpieczne miejsca wskazują duże osiedla, parki i okolice ogródków działkowych.
– Nie boję się napadów czy kradzieży – mówi nasz Czytelnik. – Bardziej młodych pijanych ludzi, którzy zaczepiają starsze osoby i dzieci. To jest największy problem naszego miasta.