W chełmskiej jednostce wojskowej przygotowywane są koszary na przyjęcie pierwszego w 3 Brygadzie Zmechanizowanej
To dobra wiadomość przede wszystkim dla kupców i wszelkiego rodzaju usługowców. Już wiadomo że niektórzy żołnierze nie będą chcieli mieszkać w wojskowym internacie, ale w wynajętych mieszkaniach. - Myślę, że i ja coś na tym zyskam - mówi pan Stanisław, właściciel kiosku i kolektury Totalizatora Sportowego niedaleko jednostki wojskowej. - Do tej pory obserwowałem, jak ubywa mi klientów. Liczę na to, że za sprawą wojska to się odmieni.
Jednak w sprawie ulokowania batalionu w chełmskim garnizonie, wciąż nie ma rozkazu. Rzecznicy prasowi dowództwa wojsk lądowych oraz 3 BZL mówią o pierwszym kwartale, bądź sierpniu - wrześniu tego roku lub początku przyszłego. Wiadomo jedynie, że nabór do batalionu już został przeprowadzony. Masowe zainteresowanie służbą w armii wręcz zaskoczyło wojskowych.
- Z ponad 300 kandydatów wyselekcjonowaliśmy do służby 170 - mówi kpt. Dariusz Drączkowski, rzecznik prasowy 3 BZL. - Czy będziemy rekrutować następnych? Pod warunkiem że zostaną nam przyznane dodatkowe limity etatów.
Wygląda na to, że wysiłki gospodarzy Chełma i powiatu chełmskiego wreszcie przyniosły rezultaty. Ramię w ramię od kilku lat robili wszystko, aby DWL wzmocniło chełmski garnizon. Obiecywali wojsku jak najlepsze warunki, tereny pod rozbudowę jednostki czy pomoc w pozyskiwaniu mieszkań dla kadry. Nie przepuścili żadnej okazji, aby przedstawiać Chełm jako miejsce przyjazne wojsku. Nic dziwnego, że taka postawa w wojskowych kręgach dowódczych była komentowana i co najważniejsze doceniana.
- Kiedy przeanalizowaliśmy dane kandydatów do zawodowej służby wojskowej, okazało się, że znaczna część z nich to ludzie z naszego terenu - mówi Kazimierz Stocki, starosta chełmski. - Uważam, że warto zatrzymać ich w rodzinnych stronach.
Był czas, że na chełmskim garnizonie, podobnie jak na całej 3 BZL, wojsko postawiło już krzyżyk. Ale było i tak, że gotowe było przenieść z Lublina do Chełma całą brygadę. Decydowały o tym różnice w kosztach utrzymania oraz to, że pod Chełmem wojsko ma nowoczesną strzelnicę, a w Lublinie nie. Doszło do tego, że na strzeleckie ćwiczenia, niebagatelnym kosztem wożono żołnierzy z Lublina do podchełmskiego Srebrzyszcza.
Kiedy wydawało się, że wojsko w Chełmie nie ma już racji bytu, na początek przekazano Agencji Mienia Wojskowego do zbycia koszary po dawnej wojskowej szkole kucharzy. - Nie ma takiej praktyki, abyśmy mogli zwrócić z powrotem wojsku jego dawny majątek - mówi Jolanta Plieth-Cholewińska, rzecznik prasowy AMW. - Istnieje natomiast możliwość przekazania go w trwały zarząd. Wiem, że wojsko ponownie zainteresowało się chełmskimi koszarami.