Moda na niepalenie nie dotarła do uczniów szkół średnich w Chełmie. Nauczyciele walczą z nałogiem, powołując się na zakaz puszczania dymka w miejscach publicznych. Ale młodzi mają swoje sposoby na ominięcie zakazów.
Ale i tam uczniowie nie mogą być spokojni. Nauczyciele mają czujne nosy i doskonale wiedzą kto, gdzie i kiedy pali. – Namierzenie delikwenta to tylko kwestia czasu – przekonują wychowawcy.
Jakie kary czekają na młodocianych nałogowców? – Uczeń, którego przyłapiemy na paleniu, musi się liczyć z tym, że będzie miał obniżoną ocenę ze sprawowania – mówi Antoni Skubiszewski, dyrektor I LO w Chełmie. – Gdy takie sytuacje powtarzają się nagminnie, o zachowaniu syna czy córki informujemy rodziców.
Podobne rozwiązanie stosuje się w Zespole Szkół Zawodowych nr 5. – U nas, jak zresztą w większości szkół, obowiązuje całkowity zakaz palenia – mówi dyrektor Ewa Gągała. – Uczniowie starają się to respektować. Jednak nie zawsze im się to udaje. Gdy przyłapiemy kogoś na paleniu, staramy się przede wszystkim go przekonać, by zerwał z nałogiem. Niezależnie od tego taki uczeń musi ponieść karę. Najczęściej są to prace porządkowe.
W każdej ze szkół realizowane są programy profilaktyczne. – Staramy się wyjaśnić uczniom problemy związane z nałogami – mówi Skubiszewski. – Urządzamy pogadanki o szkodliwym wpływie tytoniu na organizm młodego człowieka.
Nauczycieli dziwi też rosnąca liczba dziewczyn, które sięgają po papierosy. – Trudno określić, czyja jest to wina, ale wiele zależy od zainteresowania rodziców dzieckiem – dodaje dyrektor Gągała.
– Ci, co palili i tak będą palić – twierdzi z przekonaniem Anka, tegoroczna, pełnoletnia już maturzystka. – Mnie rodzice pozwalają. Nawet jak nauczyciele złapią mnie na papierosie, to nie mam się czego obawiać. Ze szkoły przecież mnie nie wyrzucą. •