Rozmowa z Agnieszką Lis, powiatowym lekarzem weterynarii w Chełmie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
• Chełmianie szczepią swoje psy przeciwko wściekliźnie?
– W zdecydowanej większości nie.
• Przecież jest to obowiązek…
– … za bagatelizowanie którego grozi mandat w wysokości do 500 zł.
• Często sięgacie po bloczki mandatowe?
– Za każdym razem kiedy stwierdzamy brak takiego szczepienia. W tym roku ukaraliśmy 13 właścicieli psów z Chełma. Zapłacili od 100 do 500 zł, czyli wielokrotnie więcej niż kosztuje zaszczepienie psa.
• A ile kosztuje?
– Koszt zaszczepienia zwierzęcia przeciwko wściekliźnie to 25 zł. Myślę, że raz na rok to nie jest znaczący wydatek.
• Jak sprawdzacie czy pies został zaszczepiony?
– Najczęściej wychodzi to na jaw w przypadku pogryzień. Zawsze w takich sytuacjach prowadzimy postępowanie w kierunku wykluczenia wścieklizny. Żądamy od właściciela książeczki szczepień psa lub wydanego przez lekarza weterynarii aktualnego zaświadczenia. Kiedy okazuje się, że pies nie był szczepiony, szczepieniu musi poddać się poszkodowany.
• Jak tłumaczą się właściciele psów przyłapani na braku takich dokumentów?
– Wpierają nam, że pies był szczepiony, ale nie mogą znaleźć zaświadczenia. Wtedy pytamy, kto i gdzie miał ich psa zaszczepić. Wskazują nam tę czy inną przychodnię. Najczęściej okazuje się, że kłamią. Łatwo to sprawdzić, gdyż szczepienia są przez lekarzy ewidencjonowane. Ludzie zasłaniają się też niewiedzą, bądź gapiostwem.
• Wścieklizna nam zagraża?
– To bardzo groźna i nieuleczalna choroba. Na szczęście w powiecie po raz ostatni mieliśmy z nią do czynienia w 2011 r. Nosicielem nie był wtedy pies, ale dzikie zwierzę. Problem wścieklizny bardziej daje się we znaki na południu Polski, przede wszystkim w województwie małopolskim. W Lubelskiem najwięcej takich przypadków odnotowano w pasie przygranicznym w obrębie powiatów hrubieszowskiego, tomaszowskiego i bialsko-podlaskiego.