Wykonawcy budujący hipermarket Tesco dbają tylko o swoje interesy. Właściciele samochodów, które zostały uszkodzone przed miesiącem,
O sprawie pisaliśmy 26 października. Dzień wcześniej kierowcy korzystający z parkingu przy ul. Wieniawskiego zastali swoje samochody pobrudzone farbą. Okazało się, że zniszczeniom nie są winni wandale, ale ekipy pracujące przy budowie hipermarketu Tesco. - Przyszedłem na parking po samochód. Był cały brudny. Myślałem, że to kurz, ale tego pyłu nie dało się usunąć - skarżył się Roland Bork. - Dopiero po jakimś czasie okazało się, że to antykorozyjna farba, którą budowlańcy zabezpieczali metalowe konstrukcje pawilonu.
Zaraz po zajściu Marek Osiński, właściciel firmy prowadzącej prace, zaoferował czyszczenia aut. Kilkunastu właścicieli samochodów zgodziło się, by to ludzie Marka Osińskiego usunęli farbę z karoserii. Ale byli też tacy, którzy na własną rękę szukali pomocy u lakierników. Jednym z nich był Adam Nestorowicz.
- Kiedy zajechałem do warsztatu, lakiernik złapał się za głowę - relacjonuje Nestorowicz. - Na wstępie zakomunikował mi, że czyszczenie tylko w niewielkim stopniu usunie szkody. Zapłaciłem za całą operację 800 zł. Kto mi teraz zrekompensuje straty związane ze zmniejszeniem wartości mojego samochodu?
Mimo że początkowo Osiński obiecywał odszkodowania z polisy firmy, którą kieruje, zmienił zdanie. - Okazało się, że ubezpieczony był tylko główny wykonawca - twierdzi Nestorowicz. - Pan Osiński, jako podwykonawca, nie miał ubezpieczenia.
Grzegorz Łakomski, kierownik budowy twierdzi, że Osiński załatwił wszelkie sprawy z poszkodowanymi. - Do nas nie dochodzą żadne sygnały, że ktoś jest niezadowolony - mówi.
Nestorowicz upoważnił swojego prawnika do załatwienia sprawy. - Jeśli nie będzie odzewu ze strony kierowników budowy pójdziemy do sądu - zapowiada mężczyzna. - Mam jednak nadzieję, że wszystko uda się załatwić polubownie - dodaje.