82-letniego mężczyznę znaleziono martwego we własnym domu we Włodawie. Jego ciało leżało zmasakrowane pod ławą w pokoju.
Jeden z zaalarmowanych sąsiadów sprawdził, czy mężczyzna jeszcze żyje. Prawdopodobnie był to efekt ciosu łopatą lub siekierą.
Ewa R. często odwiedzała wujka. Nie zdziwiło jej, że drzwi do jego mieszkania były otwarte, a telewizor włączony. Mężczyzna nie dosłyszał i dlatego nie zamykał się na klucz. Bliscy wiedzieli także, że do późna w nocy z upodobaniem oglądał programy sportowe.
– Nie wymagał stałej opieki. To był bardzo spokojny człowiek – mówi z żalem Jan Soroka, szwagier zamordowanego. – Nie miał wrogów. Jeśli zatem ktoś go zamordował, to nie z zemsty, ale dla zysku, tych paru złotych ze skromnej renty.
Dzień wcześniej mężczyzna był widziany na podwórku około godziny 20. Przez całą noc w oknach jego mieszkania widziano światło włączonego telewizora.
Do morderstwa doszło prawdopodobnie w nocy. Nad Włodawą przeszła wtedy burza. Być może dlatego żaden z sąsiadów niczego nie słyszał.
Na miejscu zbrodni pracuje policyjna ekipa, lekarz i prokurator.