Auto ma zmieniarkę na sześć płyt CD, komputer pokładowy, podgrzewane lusterka, elektryczną klimatyzację i kurtynę powietrzną. Wszystko za pieniądze podatników. Jego cena jest porównywalna
z ceną pojazdu wojewody.
Nabytek wójta ma m.in. centralnie sterowany alarm, czujnik temperatury na zewnątrz i podgrzewane lusterka sterowane elektronicznie. - Bardzo dobre wyposażenie - ocenia Andrzej Paluszyński, rzeczoznawca samochodowy z Lublina. - Auto między klasą średnią a wysoką.
Zdaniem Wisły Surażskiej, prezesa Centrum Badań Regionalnych w Warszawie, wójt przesadził. - Marnotrawstwo. To się z prawem nie kłóci, ale z rozsądkiem i etyką tak.
Wójt Krzysztof Iwaniuk nie widzi nic nadzwyczajnego w zakupie:
na 6 płyt kompaktowych? Jest pan melomanem?
- Ta zmieniarka to mi potrzebna jak psu na budę. Nie słucham płyt. Nie miałem wpływu na wyposażenie. Było w standardzie.
• Może trzeba było kupić auto tańsze, z uboższym wyposażeniem?
- To auto średniej marki. Rozważaliśmy passata, skodę octavię, opla vectrę. Wybraliśmy optymalnie. Jest bezpieczne i pojeździ z 10 lat.
• To jedyny samochód w urzędzie?
- Mamy jeszcze dwie skody i opla. Jeździmy dużo, bo mamy dużo inwestycji. Nie będziemy podróżować PKS.
Czym jeżdżą inni?
- peugeot 607 z 2001 r. za 100 tys. zł. Krzysztof Grabczuk, prezydent Chełma (budżet ok. 150 mln zł) - peugeot 406 z 1999 r. za 73 tys. zł. Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina (budżet ok. 650 mln zł) - daewoo arcadia z 1994 r. Wójt gminy Telatyn (budżet 6 mln) - skoda octavia za 59 tys. zł.