Drogowcy zapowiadają, że jeszcze w tym roku rozprawią się z niebezpiecznymi starymi drzewami. W ich miejsce posadzą nowe, bardziej odporne na wiatr.
- W ciągu ostatnich trzech lat większość starych topoli czy lip wzdłuż naszych dróg już zdążyliśmy wytrzebić - mówi Krzysztof Wojciechowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Chełmie. - Z tymi, które jeszcze pozostały zamierzamy rozprawić się jesienią.
Wojciechowski zapowiada, że tym razem zarząd ogłosi przetarg na wycinkę i zagospodarowanie przydrożnych drzew. Dotyczy to pasów drogowych przede wszystkim w rejonie Rudy Huty czy Woli Korybutowej. Do tej pory za zgodą zarządu podejmowali się tego okoliczni mieszkańcy. W porozumieniu z wójtami była to swego rodzaju forma wspierania ubogich rodzin.
Topole usuwa także lubelski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Rokrocznie likwidujemy po kilka tysięcy starych drzew - mówi Władysław Rawski, zastępca dyrektora oddziału. - W ich miejsce sadzimy nowe, bardziej odporne na wichury.
Jeśli chodzi o wycinkę drzew, to zdaniem Rawskiego drogowcy lokują się między przysłowiowym młotem i kowadłem. Kiedy za sprawą wiatru konary spadają na drogi, oczekuje się od nich, by jak najszybciej usuwali drzewa zagrażające użytkownikom dróg. A kiedy się za to zabierają, spotykają się z zarzutami, że psują krajobraz. Po ostatnich doświadczeniach, nie oglądając się na nic zaplanowali tylko w tym roku usunąć ponad 3 tys. drzew.
Rawski nie podziela opinii, że drogi w ogóle nie powinny być obsadzane drzewami. Jego zdaniem przemawiają za tym nie tylko względy estetyczne. Przede wszystkim chodzi o zacienienie asfaltowych nawierzchni, które pod wpływem wysokiej temperatury uplastyczniają się. Właśnie z tego na drogach biorą się głębokie koleiny. Nic dziwnego, skoro z jednego przeprowadzonego niedawno pomiaru wynikało, że kiedy temperatura powietrza wynosiła ponad 32 stopni Celsjusza, to temperatura nawierzchni była o 20 stopni wyższa.