W zorganizowanych nad zbiornikiem w Wytycznie przez Lubelski Klub Karpiowy Wschodnich Dniach Karpiowych wzięły udział dwuosobowe ekipy z całej Polski. Czy im się u nas podobało? Tak, ale z zastrzeżeniami.
Z zasady podczas podobnych imprez wszystkie złowione ryby po komisyjnym zważeniu są wypuszczane na wolność. Uczestnikom trafiły się cztery karpie 13-kilogramowe, ale też, aby wymienić co większe jeden 9-kilogramowy i 8-kilogramowy.
– Świadczy to o tym, że w zbiorniku Wytyczno jest jeszcze ryba – mówi Dariusz Czaban, partner Kosińskiego. – Jest regułą, że tam, gdzie obowiązują sportowe zasady, ryba się utrzymuje. Tymczasem wędkarze, którzy zabierają wszystkie złowione ryby do domu sprawiają, że w poszczególnych zbiornikach zaczyna ich brakować i wędkowanie tam traci sens.
Czaban, Kosiński i pozostali uczestnicy karpiowych zawodów prezentowali w Wytycznie profesjonalne podejście do wędkarstwa. W rozbitym obozie – każda ekipa miała swój – byli samowystarczalni. Zanim zajęli się wędkowaniem spenetrowali echosondą dno jeziora, aby wybrać najlepsze miejsce do zrzucenia zanęty. Wędkowali z pontonów, wyposażonych w elektryczne silniki. Do domu wrócili z jak najlepszymi wrażeniami. – Jeśli organizatorzy znowu nas zaproszą, to przyjedziemy i za rok – zapewnia Czaban.