Pan Stanisław każdego dnia penetruje okoliczne śmietniki. Wybiera z nich wszystko, za co może dostać parę groszy. Najbardziej opłacalny jest złom.
Pan Jan skup złomu odwiedza dwa razy dziennie. - Obchodzę podwórka. Ludzie dają darmo i są zadowoleni, że posprzątam. Ostatnio trafiły mi się akumulatory - mówi zadowolony.
W skupach przyznają, że wielu klientów to właśnie drobni ciułacze. - Czasem zagląda do mnie taki staruszek. Za to co przyniesie wychodzi mu jakieś 20 zł - mówi jeden z właścicieli. To grosze, ale ja na żadne targi nie idę, bo ceny złomu i tak spadają.
Lucjan Mielniczenko swój skup prowadzi od dwóch lat. Rocznie przyjmuję około 1000 ton złomu. - Handluję ciężką stalą. Metale kolorowe mnie nie interesują - zarzeka się. - Złom odsprzedaję do huty.
Pan Sławomir, właściciel innego z punktów przyznaje, że do niego trafiają najczęściej części samochodów i maszyn rolniczych. - Ale zdarzyło się i tak, że jedna z firm dostarczyła do mnie metalowe ramy okien, gdy wymieniała je na nowe plastikowe - mówi. Czy prowadzenie skupu jest opłacalne? - Zarabiam 15 groszy na kilogramie - zdradza. - A są miesiące, że trafi do mnie nawet 60 ton żelastwa. Dopóki będzie złom, będę prowadził ten interes.