Kilkudziesięciu twórców graffiti z różnych miast Polski i Europy tworzy w centrum Lublina własne wizje bizantyjskich fresków z zamkowej kaplicy.
- To będzie ręka Boga, trzymającego rękę Adama. A wokół będzie się owijał wąż z twarzą kobiety, co ma nawiązywać do biblijnego kuszenia - opowiada Przemek Blejzyk, który wespół z 40 innymi graficiarzami uwija się przy murze obok skweru przy gmachu DOKP.
Założenie Lubelskiego Festiwalu Graffiti jest takie, że wszystkie prace mają nawiązywać do unikalnych XV-wiecznych fresków z Kaplicy Trójcy Świętej, która jest najcenniejszym lubelskim zabytkiem.
- A to będzie wielki klaun. Wielki, pieprzony klaun - mówi Pixelpancho z Hiszpanii. - O freskach do dzisiejszego poranka nie wiedziałem nic. Nawiążę do nich, ale tworzę własną koncepcję - dodaje.
- Do naszej pracy Hiszpanie domalują kilka aniołków i wszystko połączymy motywami fresków - mówi Blejzyk, który na imprezę przyjechał z Łodzi. - Chłopaki odezwali się do mnie w Internecie i spytali, czy bym nie przyjechał. To przyjechałem.
Wśród malujących są goście z różnych miast Europy. Każdy ma swój kawałek ściany do zamalowania. - Zabawimy tu cztery dni. W Polsce zostaniemy jeszcze przez dwa tygodnie - uśmiecha się Esteo z Bułgarii. - Organizacja jest dobra. Jest plac, ludzie siedzą, piją i się luzują.
Jest fajnie. A graffiti będę mógł ocenić, gdy na murze będzie więcej prac - dodaje. Z Białej Podlaskiej przyjechała Sou3, która graffiti maluje od 6 lat. Jej prace można oglądać m.in. w Łodzi i Wrocławiu. - Lubię robić coś, co jest potem publicznie oglądane i oceniane - wyznaje dziewczyna.
- W Lublinie takie imprezy rzadko się dzieją. Jeżeli biorę w nich udział z reguły jestem przyjezdny - mówi Kamil z Lublina.
Wielkie malowanie potrwa do niedzieli. - Później zdjęcia graffiti trafią na nasz portal internetowy i do folderu promującego Lublin - zapowiada Michał Krawczyk, szef Biura Marketingu Miasta. Przyznaje, że pierwsze prace mu się podobają. - Mocno artystyczne.