Marcin Daniec dwukrotnie wystąpi w sobotę w Lublinie
Wręcz przeciwnie, kochają go za te zaczepki. Zaczepiani czują się zauważeni, wiedzą, że uczestniczą w show. Marcin Daniec nieraz tylko po prostu komentuje czyjś uśmiech czy wyraz twarzy. Bywa i tak, że zwraca się do kogoś z pytaniem, potem następnym, czyniąc go jednym z bohaterów numeru. Niespodziewana odzywka kolejnego widza sprawia nieraz, że są to dialogi na trzy osoby. W sumie publiczność ma poczucie, że jest na żywym, nieprzewidywalnym do końca spotkaniu, a nie na wyuczonym i zaprogramowanym co do minuty spektaklu.
Najważniejsze są oczywiście same numery – ich zasadnicza treść i sposób jej prezentacji. Daniec nie zanudza kilkoma dziedzinami i tematami. Ma ich bardzo bogaty wachlarz. Zajmuje się obyczajami, polityką, historią, popkulturą, sportem, seksem, miłością, rodziną – po prostu wszystkim.
Na dodatek często jego numery są wielotematyczne i wielowątkowe.
Monolog "Lekcja historii” to wykład historyczny o stosunkach polsko-niemieckich, w którym Daniec sprytnie splata wątki polityczne i sportowe. Cofa się do czasów Jagiellońskich i przedstawia Władysława Jagiełłę jako trenera reprezentacji Polski.
W "Gwieździe” Daniec nie tylko parodiuje zachodnie gwiazdy muzyczne, które robią z siebie idiotów w Polsce i udzielając się w reklamach stacji radiowych kaleczą hasła w rodzaju "Radio Zet – Czułe granie” czy "RMF FM – Najlepsza muzyka”. Dodatkowo na kanwie piosenki "Delilah”, którą wykonuje w oryginale i po polsku, rozpracowuje temat zdrady kobiecej.
W "Reality Show” daje zabawną i pouczającą pogadankę o odwiecznym pociągu ludzi do podglądactwa – od dziurki do klucza przez okno do reality show – i parodiuje audycje w rodzaju "Big Brother”, "Dwa światy” czy "Wybacz mi”.
W swoich kawałkach nie ogranicza się do jednej roli – narratora lub głównego bohatera – ale, niczym człowiek orkiestra, gra też inne postaci, niejako cytując ich kwestie.
W "Unii Europejskiej” generalnie jest profesorem historii, ale wraz z opowiadanymi przez niego historiami, sugestywnie wciela się w dziewczynkę, dygnitarza struktur unijnych i tatrzańskiego górala. Na dokładkę jeszcze pastiszuje piosenkę "Kocham cię jak Irlandię” Kobranocki.
Do uwiarygodnienia swych głównych ról stosuje trafne stroje,
a dla oddania charakteru pobocznych postaci sięga do wielkiej palety możliwości głosowych i ruchowych.
Jest równie przekonującym i zabawnym mówcą, wokalistą i mimem.
Ma świetny słuch muzyczny i językowy.
Jest bardzo sprawny umysłowo i fizycznie.
I wszystko to wykorzystuje w swych numerach, równie dobrze bawiąc młodych i starych, kobiety i mężczyzn, inteligencję i robotników.
Ma w różnych miejscowościach tak wielu fanów, że jak gdzieś przyjeżdża ze swoją sztuką, to zwykle od razu na dwa występy. I tak też będzie w Lublinie.
Daniec zaprezentuje się w sobotę o godz. 17 i 20 w Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego. Bilety – po 50 zł – do kupienia na miejscu, ul. Skłodowskiej 5.