Znak
Współczesnych, a równocześnie osadzonych w nierealnej rzeczywistości. Jak ze snu, w którym sceny życia przeplatają się z naszymi marzeniami i wyobrażeniami o życiu. To sceny tak sugestywne, że niemal fizycznie odczuwalne. A jednak w prawdziwym życiu nigdy nie mogłyby się one wydarzyć.
Oto mamy kobietę, która marzy, by swoje dziecko urodzić w Ameryce; by wyrosło z niego takie prawdziwe amerykańskie dziecko. Ale przedtem musi nielegalnie przekroczyć granicę. Próbuje 5 lat - i tyle trwa jej ciąża.
Posłuszny chłopiec czeka w brzuchu matki, by urodzić się w "odpowiednim momencie”. W następnej historii na świat przychodzi czarne dziecko mające białych rodziców. Dziecko, dodajmy, które budzi w swoich rodzicach dziwny respekt i lęk. W kolejnym córka "przejmuje” chorobę swojej matki za sprawą... karpia pływającego w sedesie.
Te kilkanaście opowiadań łączy specyficzny niepokój i niedopowiedzenie. Jest w nich coś mrocznego i nieprzewidywalnego. Ale jest też pewna logika i konsekwencja. W świecie Budnitz nie ma reguł i schematów. Są za to przypadki, zdarzenia, wypadki.
Pisarka patrzy na to wszystko trochę z dystansem, czarnym humorem, ale też "po kobiecemu”. Czyta się "Ładne duże amerykańskie dziecko” jak bajkę dla dorosłych. Mądrą bajkę, choć niekoniecznie z morałem.