I tu zaczyna się problem - także moralny. Przecież to jest romans z mężem siostry Marty, w dodatku w jej domu, pod tym dachem, pod który przyjechała poszukać schronienia. Poza tym, bohaterka książki przedstawiana jako kobieta inteligentna musiała wiedzieć, że ten związek nie ma żadnej przyszłości.
Autorki książki zbeletryzowały część życia Freuda. Na pytanie, czy miał romans ze szwagierką, czy nie, trzeba odpowiedzieć twierdząco. W jednym z pensjonatów zameldował się z nią, jako z żoną. Zresztą, Freud, który miał wielu wrogów wśród elity uczonych, dla kobiet posiadał nieodparty urok i Minna musiała dowiedzieć się, że nie jest jedyną kochanką. A właśnie ona odczuła to najbardziej boleśnie, właśnie ona doznawała uczucia zazdrości.
A żona? Ta Marta o której siostra cały czas myślała, że jest głupia? Okazało się, że jest inteligentną oportunistką. Wiedziała, że życie kobiety z wieloma dziećmi i bez męża jest po prostu niemożliwe. Udawała, że nic nie wie o jego romansach, o jego związku z siostrą. Schowała się w tę skorupę pierwszej naiwnej, niemądrej pani domu i urządziła życie tak wygodnie, jak to tylko było możliwe. Wiedziała, że on nigdy nie zdecyduje się na porzucenie rodziny, zawsze wróci.
A megalomański Freud ze swoją - wówczas rewolucyjną teorią snów i nowatorską psychoanalizą był niełatwym partnerem. Brał - co jak uważał należało mu się - także kokainę i zapewne tak było naprawdę.
Książkę czyta się bardzo dobrze, choć czasem postawa bohaterek bywa irytująca, ale patrzymy na to przez pryzmat XXI wieku, a nie tamtego, starego Wiednia.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl