Wydawnictwo Znak
Kawał dobrej historii i znakomitego reportażu. Małgorzata Szejnert zabiera nas w fascynującą podróż za wielką wodę. I tam oprowadza po miejscu, w którym przesądzono o życiu 12 milionów ludzi.
"Wyspa klucz” to opowieść o pewnej wyspie i o ludziach, którzy przez ponad 60 lat pojawili się na jej terenie. Ta wyspa to Ellis Island, leżąca w porcie Nowego Jorku, niedaleko Manhattanu. To właśnie tutaj, w latach 1892-1954 funkcjonowało główne centrum dla przybywających do USA imigrantów. Małgorzata Szejnert w niezwykle dokładny i obrazowy sposób przedstawia historię samej wyspy i kolejne etapy powstawania stacji przejściowej dla przybyszów z Europy.
Nie może zatem dziwić tytuł książki "Wyspa Klucz” – w końcu przez wiele lat miejsce to pełniło dla milionów ludzi rolę klucza, który otwierał lub zamykał im wstęp do nowego lepszego świata. To właśnie tu zapadały decyzje, kto może zostać w Stanach Zjednoczonych, a kto musi wrócić z powrotem.
Autorka niejednokrotnie wspomina o symbolicznym położeniu wyspy w stosunku do legendarnej Statuy Wolności. Ellis Island znajduje się tuż za plecami monumentalnego posągu. Dla przypływających na wyspę wydawać się mogła niegościnna i obojętna – w końcu stała do nich tyłem. Jednocześnie dla tych, którym pomyślnie udało się przejść szczegółowe badania i kontrole statua stawała się symbolem nowego życia.
Po ponad 60 latach działalności centrum zostało zamknięte. Dziś mogą je zwiedzać turyści. I potomkowie emigrantów, którzy są ciekawi przez co przechodzili ich przodkowie pragnący odnaleźć szczęście na amerykańskiej ziemi.
Kolejni zarządzający wyspą komisarze, tragarze, urzędnicy, tłumacze, fotografowie, lekarze, pielęgniarki, sekretarki. Reporterka korzysta z ich licznych zapisków (świadectwa, listy) mieszkańców wyspy i archiwalnych zdjęć. Szejner, jak każdy znakomity reporter, jest bardzo skrupulatna i dociekliwa. W efekcie poznajemy niemal całe życie bohaterów "Wyspy klucz” postaci. Ich dylematy, pasje, sukcesy i porażki.
Spokój, stonowanie, oszczędność w budowaniu napięcia – tak można najkrócej podsumować styl, którym posługuje się autorka. Chociaż Ci, którzy szukają czegoś emocjonującego, porywającego czy szokującego poczują się zapewne nieco zawiedzeni.
Reporterka odkrywa istotne zakamarki naszych rodzimych dziejów łączących się z liczną emigracją Polaków do Stanów Zjednoczonych. Swym stylem i językiem próbuje wzbudzić w czytelniku z jednej strony współczucie, a z drugiej podziw dla tych wszystkich, którzy próbowali odmienić swe życie. Wśród nich było wielu Polaków, naszych przodków.