Portret to niezwykły, zaskakujący, odważny. Bo i jego bohaterka nie mieściła się w żadnych schematach, a właściwie całe życie je łamała. Michalina Wisłocka - kochanka, żona, matka, seksuolożka.
Violetta Ozminkovski nie poszła na skróty i pokazała bohaterkę z wielu różnych perspektyw. Mamy więc unikatowe dzienniki Wisłockiej, z których wyłania się obraz kobiety wrażliwej, uległej wobec mężczyzn, uwikłanej w nieszczęśliwe miłości.
Mamy opowieści jej córki i innych bliskich osób, która pokazują niezwykłą charyzmę i barwną osobowość Wisłockiej wychodzącą poza wszelkie ramy. Poznajemy historię jej małżeństwa, życia w oficjalnym trójkącie, który stworzyła z mężem i przyjaciółką (nie do pomyślenia dzisiaj, a co dopiero kiedyś!), w końcu wielu mniej lub bardziej udanych miłostek i romansów.
Kochała tak jak żyła - całą sobą, bez żadnych granic, półśrodków, kompromisów. Przyznawała się do aborcji, ale to właśnie zawodność antykoncepcji, którą na sobie testowała skłoniła ją, by zająć się seksualnością kobiet i świadomym macierzyństwem. Chciała, by tak jak ona kobiety mogły cieszyć się seksem i w tym sensie stawiała je na równi z mężczyznami.
Wyprzedzała swoje czasy pod każdym względem. Ale to właśnie cecha rewolucjonistów, którzy chcą i potrafią zmieniać świat. Wisłocka ten świat - siermiężnego, pełnego zahamowani i stereotypów seksu Polaków - zmieniła na dobre. Jak jej się to udało? O tym jest właśnie ta książka; barwna, zaskakująca, szokująca. Cała Wisłocka.