Łatwy, miły i przyjemny, a dla wielbicielek Deppa tym bardziej atrakcyjny - film. Idealny na karnawałową, wypoczynkową wyprawę do kina.
Tu Paul Kemp (w tej roli Depp) porzuca Nowy Jork i jedzie do San Juan w Puerto Rico, gdzie przyjmuje posadę dziennikarza w "San Juan Daily News” - lokalnej gazecie. Jak wszyscy w redakcji i poza nią – Paul ciągle sączy rum. I inne alkohole. I testuje inne używki.
W przerwach między kolejnymi szklaneczkami, bohater zajęty pisaniem do gazety… horoskopów i relacji z kręgielni poznaje piękną Chenault (Amber Heard). Jest tylko problem – blondynka jest dziewczyną bogatego i mało uczciwego amerykańskiego przedsiębiorcy.
Film nie dołuje ilością wypitego przez bohaterów alkoholu. Problemy społeczne, które leciutko porusza nie męczą widzów zbytnio. Od falującej wody i szumiących palm wieje wypoczynkiem i urodą życia. Nawet slumsy, żebracy i alkoholicy nie zmieniają nastroju na widowni, która dostaje na dodatek kilka zabawnych scen.
I na dodatek na koniec jest szansa, że wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
A koniec końców jest najciekawszy, bo się okazuje, że to nie była bajka tylko fragment życiorysu Huntera S. Thompsona.
PS. Wszyscy pracownicy redakcji, którzy się wybiorą na "Dziennik zakrapiany rumem” będą wzruszeni sekwencjami z redakcji lokalnej gazety. I z nostalgią będą śledzić powolny upadek "San Juan Daily News”.