Bardzo dobry spektakl w Teatrze im. Juliusza Osterwy. To wielka radość, że w Lublinie powstają przedstawienia jak w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu.
Pomimo okrucieństwa, którym Bracia Grimm nasycili swój zbiór baśni, ze spektaklu w Osterwie emanuje tajemnicza czystość sprawiająca, że na twarzach widzów pojawia się uśmiech. Tak, jak na twarzy niewidomej dziewczyny siedzącej w rzędzie przede mną. Kiedy akcja przeniosła się z aktorami na tył widowni, obróciła twarz i chłonęła słowa i dźwięki. Mrużyła niewidzące oczy, a wciąż zmieniający się uśmiech był dla mnie najpiękniejszą recenzją i podziękowaniem dla aktorów.
W prapremierowym spektaklu „Braci Grimm dla dorosłych” w pięknym stylu zadebiutowała Justyna Janowska, która w tym roku skończyła Wydział Aktorski Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Nienaganna dykcja, uważny gest i mimika, magnetyczny ruch i taniec. To się nazywa świeża krew w teatrze. W dodatku krew krakowska.
Łeb w łeb idzie na scenie świetna Edyta Ostojak (Wydział Lalkarski PWST w Krakowie - Filia we Wrocławiu). Za rolę Ester Pławner w głośnym spektaklu „Korzeniec” w reż. Remigiusza Brzyka (2012) dostała nagrodę za najlepszą drugoplanową rolę żeńską na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie. W spektaklu lubelskim zbudowała wielką rolę, pół dziewczyny, pół marionetki, cudowną głosowo, z mistrzowską mimiką i ruchem scenicznym.
Nieludzko roztańczony Maciej Grubich (Teatr Stu/ Scena Stu) zagrał nie z tej ziemi. Fenomenalna solówka taneczna sprawiła, że ludzie zamarli w podziwie. Pachnie tu Krystianem Lupą i znów Krakowem.
Stary wyjadacz Daniel Dobosz (krakowska PWST) dołożył do pieca. I znów magnetyzujący ruch i gest plus charakterystyczna intonacja głosowa wzbogaciły to znakomite przedstawienie.
Frapująco zagrali Tomasz Bielawiec (w roli kobiety, absolutnie zakręcona obecność na scenie) i Przemysław Gąsiorowicz (pół dziecko, pół jeżyk).
Zresztą, cały spektakl jest zakręcony na maksa, a cały zespół zagrał na 102, profesjonalnie wypełniając misję Remigiusza Brzyka. „Bracia Grimm dla dorosłych” (prapremiera) to jedno z najciekawszych przedstawień za dyrekcji Doroty Ignatjew. I choć wkurza mnie to, że foruje Remigiusza Brzyka, a nie daje szansy innym zdolnym i charyzmatycznym, to uczeń Lupy po raz kolejny odpalił kawał dobrego teatru. Więc, jakby nie forowała, to by takich Braci G. nie było.
Czego mi zabrakło? Nieziemskiego światła, wszak w spektaklu firmuje je Jacqueline Sobieszewski, nadworny reżyser świateł Grzegorza Jarzyny. Zabrakło czasu? Gdy światło dojrzeje, a może Jacqueline dołoży światła z tamtego świata - wszak w spektaklu oglądamy Matkę Boską (piękna, zrównoważona, doskonale mówiona rola, no ale trudno się dziwić, bo Jolanta Rychłowska to „master class”) - to Bracia Grimm jeszcze nabiorą urody.