Teatr Osterwy rozpocznie nowy rok od przypomnienia jednego ze swoich najlepszych spektakli ostatnich lat - "Niewolnice z Pipidówki”.
Powstała sztuka, która jest nie tyle komicznym obrazem małomiasteczkowych układów, gnuśności i kołtuństwa w ich dziewiętnastowiecznym wydaniu, co ponadczasową satyrą na szeroko rozumiany prowincjonalizm - także mentalny.
- Zrobiliśmy go dyrektorem, bo mu się... należało - mówi burmistrz miasteczka o pewnym nieudaczniku. Albo tak uzasadnia decyzję o awansie, podjętą pod wpływem żony i córki: - Skompromitowałem się dla świętego spokoju.
Czyż to nie przejaw umysłowej zaściankowości? Niestety, takie zacofanie mentalne na różnych szczeblach władzy umożliwia kariery przypadkowym ludziom i dziś. Dlatego Krzysztof Babicki, adaptując pipidówkową twórczość Bałuckiego, nie musiał stosować jakichś specjalnych trików, aby ją uwspółcześnić.
Zarazem w rękach lubelskiego scenarzysty i reżysera wątki i postacie przedstawione przez krakowskiego pisarza nie straciły nic ze swego humorystycznego charakteru. Mamy tu całą galerię barwnych i zabawnych typów ludzkich, nakreślonych karykaturalnie. Jest komizm sytuacyjny i komizm słowny.
W rozśmieszaniu widzów bardzo pomogła szefowi artystycznemu lubelskiej sceny dramatycznej kostiumolog Barbara Wołosiuk. Zaprojektowała stroje powalające szmirowatością. Na przykład szydełkowy żabocik na sukience w łączkę.
Wszystko, co wymyślili twórcy, znakomicie udźwignęli aktorzy, tworząc wyraziste i zabawne kreacje sceniczne. Szczególnie warto zobaczyć Jadwigę Jarmuł, która w roli burmistrzowej Katarzyny osiąga efekt komiczny grając na poważnie, i Henryka Sobiecharta, który rolą zabawnie zacinającego się służącego Walusia złamał swoje dramatyzujące emploi.
"Niewolnice z Pipidówki” powrócą na trzy wieczory. W piątek i sobotę o godz. 18 oraz w niedzielę o godz. 17. Bilety kosztują od 15 do 28 zł. Na piątkowy spektakl normalne bilety będzie można kupić po promocyjnej cenie 18 zł. Adres: ul. Narutowicza 17.