

Noc z profesorem skutecznym sposobem na zdanie egzaminu? A może wszystko to tak naprawdę wina studentów? Profesor Andrzej Kidyba odpowiada na zarzuty i wytyka błędy w środowisku – „zawód prawnika jest kupowany”.

Przepraszam za to co mogło się złego wydarzyć z moim udziałem i proszę Państwa: „Augiae cloacas purgar” (Oczyśćcie stajnie Augiasza) – pisze prawnik, profesor Andrzej Kidyba w apelu do dziekanów Wydziału Prawa i Administracji UMCS. Podobne pismo wystosował do pracowników katedr Prawa Handlowego oraz Cywilnego.
Sam profesor od ubiegłego roku zajęć dydaktycznych już na uczelni nie prowadzi. To po zgłaszanych na Kidybę skargach – profesor miał podczas wykładów używać wulgaryzmów, obrażać swoich podopiecznych, a także formułować seksistowskie uwagi wobec studentek. W środowisku akademickim miał opinię surowego i wymagającego - jak sam przyznaje, od lat nazywany był „czarną legendą”. Miarka się jednak przebrała, gdy w Internecie pojawił się wpis o tym, jak studentki mogą z powodzeniem zaliczyć prawo handlowe. Receptą miało być „spędzenie nocy z profesorem Kidybą”.
Sprawą zajęli się sami adepci prawa, którzy wielokrotnie próbowali nagłośnić i wyegzekwować zachowanie profesora – na wniosek Rady Wydziałowej Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji sprawa prof. Andrzeja Kidyby została skierowana do Rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich w celu przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego. Pod koniec ubiegłego roku zapadła pierwsza decyzja.
– Wówczas rzecznik wystąpił z wnioskiem do komisji dyscyplinarnej ds. nauczycieli akademickich UMCS o wszczęcie wobec prof. Andrzeja Kidyby postępowania dyscyplinarnego. Tym samym rzecznik dyscyplinarny uznał, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje na popełnienie przez prof. A. Kidybę deliktu dyscyplinarnego – wyjaśnia Aneta Adamska, rzeczniczka uczelni.
Postępowanie zostało doręczone stronom – a więc Radzie Wydziałowej Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji UMCS oraz prof. Andrzejowi Kidybie. Natomiast wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego został przekazany do komisji dyscyplinarnej ds. nauczycieli akademickich UMCS.
– Komisja wszczęła postępowanie dyscyplinarne w sprawie prof. Andrzeja Kidyby i jednocześnie zwróciła akta sprawy do rzecznika dyscyplinarnego – celem ich uzupełnienia – dodaje Adamska.
Kto tak naprawdę jest poszkodowany?
W odpowiedzi na to prof. Andrzej Kidyba w otwartym apelu do dziekanów Wydziału Prawa w gorzkich słowach odnosi się do wydarzeń nie tylko z ostatnich miesięcy.
– To będą moje wnioski co do stanu, w którym znalazło się nie tylko środowisko akademickie ale również osoby zwane, moim zdaniem niesłusznie, studentami – zaczyna Kidyba i odwołuje się do sytuacji, która miała miejsce w 2024 roku, kiedy w Internecie pojawił się wpis o wspomnianym już sposobie na zdanie egzaminu. Profesor twierdzi, że był w szoku, gdy go zobaczył.
– Następnego dnia poszedłem do studentów w czasie planowanego wykładu i chciałem przekonać ich o konieczności zwalczania oraz zapobiegania takim zachowaniom, tym bardziej że nie obrażono mnie, ale przede wszystkim przyszłe prawniczki, kobiety, które ciężko pracowały na swój sukces. Podkreślam, że moje spotkanie ze studentami to nie musiał to być wykład, którego treść jest narzucona, bowiem ze względu na stan zdrowia i spodziewane operacje „przyspieszyłem” wykłady w semestrze zimowym, zatem materiał dydaktyczny był już w dużej części zrealizowany. A sam termin egzaminu wyznaczony został na 25-27 czerwca a nie kwietnia 2024 r. Jednakże, jak co roku, aby ułatwić zaliczenie ogromnego materiału z prawa handlowego, wyznaczyłem dwa terminy spotkań dla studentów, którzy chcieli podzielić zaliczenie poszczególnych części materiału. Ostatecznie przyszedłem zgodnie z planem 25.04.2024 oraz 7.05.2024 ale studenci się nie stawili.
Profesor Kidyba miał dostać natomiast pismo, w którym władze wydziału poinformowały go, że egzamin z prawa handlowego przeprowadzi inny pracownik. Prawnik ma żal, że decyzje o odsunięciu go zostały podjęte bez możliwości wcześniejszych wyjaśnień. Jego zdaniem wszystko służyło temu, aby studenci nie odbyli egzaminu.
System do naprawy?
Kidyba w zamieszonym apelu nie tylko odnosi się do zaistniałej sytuacji, ale także pochyla się nad problemami prawa jako kierunku. Jak twierdzi, nie ma ono „programu, celu i sensu”.
Uważa, że reforma nauki wraz z punktami i ewaluacjami okazała się kpiną. Wytyka walkę o stawki, dodatki i nagrody.
– Zawód prawnika jest kupowany. Powstały mechanizmy takiego zestawiania ocenianych przedmiotów z matur, że efekty osiąga się bez problemu. Nastąpił więc brak elitarności, upadek. Ma miejsce fikcyjne studiowanie za łapówki. To samo powtarzane jest w stosunku do studentów. Nie tylko nastąpiła degradacja osiągnięcia statusu studenta – twierdzi i ostrzega przed studentami, którzy mieli się dopuścić kradzieży egzaminów, nazywając ich złodziejami.
Profesor pisze również o upadku autorytetów, manipulowaniu i niejasnościach. Za przewinienia o które jest oskarżany, grozi mu kara nagany. Rozważa jednak zakończenie pracy w zawodzie. Sami studenci również nie zamierzają pozostawiać tej sprawy. Uważają, że jeśli władze nie podejmą odpowiednich działań, to znowu wszystko wróci „do normy”. – Masowe uwalanie na egzaminach, upokarzające komentarze, wybuchy gniewu – czy to ma być codzienność przyszłych prawników na UMCS? – zastanawiają się. Postępowanie w sprawie prof. Andrzeja Kidyby jest w toku.
Prof. Andrzej Kidyba pochodzi z Radomia. Studia prawnicze ukończył w 1980 roku na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Od tego czasu związany był zawodowo z Wydziałem Prawa i Administracji UMCS. Na swoim naukowym koncie miał wiele osiągnięć i nagród, między innymi: Złoty Krzyż Zasługi (2003), Medal Edukacji Narodowej (2004) oraz Medal Złoty Za Długoletnią Służbę (2013). Przez lata był kierownikiem Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego UMCS. W latach 1999–2005 był prodziekanem Wydziału. Od 2007 roku pełnił ponadto rolę Konsula Honorowego Republiki Federalnej Niemiec.
